W tabeli Real traci jeden punkt do liderującej CF Valencia, która zremisowała na wyjeździe z Athletic Bilbao 1:1. Trzecia jest FC Barcelona z pięcioma "oczkami" straty do klubu z Walencji. To co przed dwoma miesiącami wydawało się wręcz niemożliwe, teraz okazuje się coraz bardziej prawdopodobne! Zwycięstwo w Madrycie pozwoliło piłkarzom Barcelony zniwelować do czterech punktów stratę do broniących tytułu "Królewskich" i zrewanżować się za jesienną porażkę 1:2 na Camp Nou. Gole Kluiverta i Xavi'ego oraz wspaniała gra Ronaldinho dały Barcelonie dwunastą wygraną w piętnastu ostatnich ligowych spotkaniach, w których podopieczni Franka Rijkaarda nie zaznali smaku porażki. Pierwsza połowa zderzenia "gigantów" przyniosła kibicom emocje dopiero w końcowych dziesięciu minutach. Groźne sytuacje dla Realu dwukrotnie prowokował ... bramkarz Barcelony, Victor Valdes. Najpierw w 36. minucie niepewnie interweniował po niegroźnym strzale Zidane'a, kiedy to odbił piłkę przed siebie, ale z kilku metrów nie potrafili go zaskoczyć zarówno Raul jak i Roberto Carlos. Po dobitce Brazylijczyka futbolówkę z linii bramkowej wybił ... nosem (!) Carles Puyol. Dwie minuty później Valdes źle interweniował po dośrodkowaniu Beckhama, jednak znakomitą interwencją po strzale Figo zrehabilitował się za swoją wcześniejszą pomyłkę. Trzy minuty po przerwie szczęście znów było blisko Valdesa, kiedy to kapitalnie obronił zmierzające pod poprzeczkę atomowe uderzenie Roberto Carlosa. Minęło pięć kolejnych minut i golkiper Barcelony znów wyszedł obronną ręką po strzałach Zidane'a i Figo. W 54. minucie bramkę Katalończyków odczarował wreszcie Santiago Solari. Po dośrodkowaniu Beckhama, Argentyńczyk - zastępujący w składzie Ronaldo - wykorzystał precyzyjne dogranie Roberto Carlosa i strzałem w długi róg umieścił piłkę w siatce. "Królewscy" z prowadzenia cieszyli się raptem cztery minuty. Po źle zastawionej "pułapce ofsajdowej" wprowadzony w miejsce Javiera Savioli Patrick Kluivert wykorzystał dogranie Van Bronkhorsta i strzałem głową pokonał bezradnego Casillasa. Kłopoty Realu na dobre rozpoczęły się w 68. minucie, kiedy to po starciu z Puyolem drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Luis Figo. Decydujący cios Barcelona zadała pięć minut przed końcowym gwizdkiem, kiedy to swoim kunsztem technicznym błysnął Ronaldinho. Fenomenalny Brazylijczyk podbił piłkę do góry czubkiem buta i wylądowała ona w polu karnym, a tam niepilnowany Xavi w ekwilibrystyczny sposób przelobował zaskoczonego Casillasa. Osłabiony Real nie był już w stanie doprowadzić do wyrównania i piłkarze Barcelony po raz trzynasty w historii mogli świętować zwycięstwo w Madrycie. Niedzielny klasyk na Bernabeu był 148. meczem pomiędzy tymi drużynami w historii hiszpańskiej ekstraklasy. W dotychczasowych konfrontacjach 64 razy lepsi byli "Królewscy", a 56 razy wygrywali Katalończycy. 28 spotkań zakończyło się remisami. W ostatnim meczu 34. kolejki Athletic Bilbao zremisował z CF Valencia 1:1. Na San Mames gola dla gości, którzy objęli samodzielne prowadzenie w tabeli, zdobył w 13. minucie z rzutu karnego Jorge Lopez. Wyrównującą bramkę dla walczących o start w Pucharze UEFA Basków uzyskał w 31. minucie Asier del Horno. Zobacz wyniki 34. kolejki Primera Division