- Przed sezonem zastanawiałem się, jaki dorobek bramkowy mnie usatysfakcjonuje. Kalkulowałem skromnie, bo rzeczywistość już przerosła oczekiwania - powiedział Bania w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". - Chciałem strzelić cztery-pięć goli w rundzie, co uznałbym za dobry wynik. To mój pierwszy sezon w ekstraklasie, więc nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Nie czuję się jak fenomen, choć jestem mile zaskoczony swoją skutecznością - podkreślił napastnik. Po dwudziestu latach Cracovia wywalczyła awans do ekstraklasy. Pojawiły się opinie, że Bania nie poradzi sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej mimo, że został królem strzelców 2. ligi. - To było przykre, dotyczyło czasem całej drużyny. Robili to ludzie, którzy najpierw klepali nas po plecach, jak było fajnie, po czym na trybunach wygadywali bzdury. Nie wiem, może te osoby przychodzą na stadion odreagować problemy, może żony ich biją? A jeśli chodzi o moją osobę, to faktycznie była wyjątkowa nagonka. Było ciężko, ale cieszę się, że strzeliłem tych osiem bramek i mogłem chociaż na chwilę zamknąć buzie malkontentom. Pokazałem im, że stać mnie na to, żeby radzić sobie na najwyższym poziomie - podkreślił Bania.