20 lat temu Legia Warszawa pokonała Sampdorię Genua i to było ostatnie, aż do czwartkowego wieczoru, zwycięstwo polskiego klubu w pierwszym meczu rundy wiosennej europejskich pucharów. Co ciekawe, złą passę przełamał dopiero hiszpański szkoleniowiec Jose Maria Bakero, który w tym samym sezonie, gdy Legia pokonała Sampdorię sięgnął z FC Barceloną jako piłkarz po Puchar Europy! Bakero nie wiedział o tym fakcie. Gdy poinformowaliśmy go, wyraźnie się ożywił i uśmiechnął. - Co za historyczny dzień! Może dlatego od środka było mi bardzo gorąco mimo panującego zimna - uśmiechnął się Bask. - Chcemy walczyć w każdym meczu, tak jak dzisiaj, by osiągać wyniki, na które zasługuje ten klub, ten stadion, ci kibice. Ale nie popadajmy w hurraoptymizm. Przed nami 90 minut ciężkiego rewanżu. Bakero był zadowolony z tego, że drużyna była konsekwentna w grze. - Zależało nam bardzo na zwycięstwie, ale również na zachowaniu czystego konta bramkowego i to się udało - cieszył się Jose Maria. - Wiem, że rywal był częściej w posiadaniu piłki, ale nie to się liczy, tylko kto ile strzelił bramek. Trener Lecha Poznań utyskiwał tylko na pierwszy kwadrans spotkania. - Nie mogliśmy wtedy uporządkować gry i pozwalaliśmy rywalowi na zbyt wiele. Później to się zmieniło i nie przypominam sobie, by rywal miał jakąś szansę bramkową - komentował trener. Uzasadnił też, dlaczego szybko, już po I połowie zmienił Bartosza Ślusarskiego. - To była taktyczna zmiana. Braga miała zbyt dużą przewagę w środku pola i wprowadzając Możdżenia udało się nam ją zniwelować. Jedyne, czego mogę żałować w tym meczu, to niewykorzystanej sytuacji Stilicia na 2-0, bo mielibyśmy lepszą zaliczkę - komentował skromny i spokojny Bakero. Korespondencja z Poznania: Michał Białoński, Andrzej Grupa, Konrad Kaźmierczak Wyniki pierwszych spotkań 1/16 finału Ligi Europejskiej Zobacz jak Rudnevs strzelił gola dla Lecha: