Weekend na krajowych boiskach obfitował także w demonstracje solidarności z odsuniętymi od gry (Rasiak) lub usuniętymi z klubu (Szamotulski) piłkarzami. Zawodnicy Dyskoboli i Amiki wystąpili w obronie swoich kolegów, a później... solidarnie przegrali swoje spotkania. Zapraszamy do cotygodniowego przeglądu pozytywnych i negatywnych bohaterów naszej ekstraklasy. ASY Tomasz Frankowski (Wisła Kraków) "Franek, Franek łowca bramek" - śpiewają kibice w Krakowie. Tomasz Frankowski w Grodzisku "złowił" trzy gole i swoją skutecznością chyba wywalczył już sobie miejsce w wyjściowym składzie Wisły do końca sezonu. Jeśli o jakimś piłkarzu można powiedzieć "lis pola karnego", to "Franek" dla wielkiej rzeszy napastników może być wzorem takiej postawy na boisku. Jego opanowanie, chytrość i umiejętność wychodzenia na czyste pozycje może imponować wielu piłkarzom. Frankowski to jeden z najinteligentniejszych piłkarzy w Polsce. Miło się słucha jego wypowiedzi, bo zawsze powie coś ciekawego i ze smakiem. Jednak najlepiej przemawiają za niego strzelone bramki, których wiosną "złowił" już sześć i zapowiada kolejne. Mariusz Zganiacz (Świt Nowy Dwór Maz.) - Muszę przyznać, że odżyłem po przyjściu trenera Janusza Wójcika. Wróciłem do składu, więcej gram i staram się udowodnić, że Władysław Stachurski nie miał racji, przesuwając mnie do drużyny rezerw - powiedział po meczu Świt - Górnik Łęczna (1:0) Mariusz Zganiacz. Wypożyczony z Legii napastnik wszedł na boisko w 63. minucie, a już 120 sekund później cieszył się ze strzelonej bramki, która dała Świtowi cenne trzy punkty. Trener Wójcik jeszcze raz zagrał na nosie trenerskim autorytetom, a jego roszady personalne przynoszą same korzyści klubowi i zawodnikom, którzy wznoszą się na wyżyny swoich umiejętności. - Najbardziej jednak cieszy zwycięstwo drużyny i to, że nadal mamy szansę na pozostanie w lidze. Bramkę zadedykowałem rodzicom i mojej dziewczynie - dodał Zganiacz. Tomasz Sokołowski I (Legia Warszawa) To jeden z najbardziej niedocenianych piłkarzy klubu z ulicy Łazienkowskiej. Jego solidna gra w ciągu całych rozgrywek w dużej mierze przyczyniła się do tego, iż Legia wciąż jeszcze walczy o mistrzostwo Polski. Sokołowski jest ciągle w cieniu Marka Saganowskiego, Jacka Zielińskiego czy też Łukasza Surmy. Pora go jednak wyróżnić, a pretekstem niech będzie gol pomocnika Legii w 12. minucie meczu z Górnikiem Zabrze. Łukasz Masłowski (Widzew Łódź) Trener Franciszek Smuda miał "nosa" wprowadzając młodego napastnika w 70. minucie spotkania z Górnikiem Polkowice. Już bowiem po siedmiu sekundach na placu gry Masłowski "otworzył" wynik tego bardzo ważnego meczu. Drugą bramkę dołożył Brazylijczyk Juliano i Widzew zainkasował trzy punkty, które mogą mieć ogromne znaczenie w walce o utrzymanie. Masłowski już drugi raz ratuje skórę łodzianom, bo zdobył również gola na 1:1 w spotkaniu z Polonią Warszawa. Ireneusz Jeleń (Wisła Płock) Napastnik drużyny z Płocka ciągle znajduje się w wyśmienitej formie strzeleckiej. W piątym meczu zdobył już swoją siódmą bramkę. Tym razem pokonał rezerwowego, do soboty, bramkarza Amiki Wronki Macieja Mielcarza. Z tak dobrze dysponowanym Jeleniem nie dziwi, że Wisła z Płocka jest drugim zespołem w ekstraklasie, oprócz imienniczki z Krakowa, która nie przegrała jeszcze w tej rundzie. CIENIASY Dusan Radolsky (Groclin Grodzisk Wlkp.) "Bez komentarza", "Proszę pytać zawodników" - odpowiadał Dusan Radolsky, pytany o brak w kadrze na mecz z Wisłą Kraków Grzegorza Rasiaka i postawę solidaryzujących się z nim piłkarzy. To, że Rasiak chce odejść z Grodziska jest wiadome od dawna, podobnie jak to, że jest on zdolnym piłkarzem, potrafiącym strzelać bramki. Bez goli trudno wygrywać mecze, więc odesłanie Rasiaka na trybuny, można uznać za samobójczą decyzję trenera Radolsky'ego, o ile była to jego decyzja, a nie prezesa Zbigniewa Drzymały. Właściciel klubu stwierdził, że za skład odpowiada trener. Skoro tak, to za porażkę 1:6 i rezygnację z Rasiaka słowackiemu szkoleniowcowi przyznajemy "Cieniasa". Górnik Łęczna Rewelacja rundy jesiennej, wciąż nie przebudziła się z zimowego snu. - Brak nam siły ognia - powiedział trener Górnika Łęczna Jacek Zieliński po przegranym meczu ze Świtem. Górnikowi brak przede wszystkim ambicji i Sylwestra Czereszewskiego. Wydaje się, że piłkarze z Łęcznej pewni ligowego bytu, zupełnie zrezygnowali z walki o jak najwyższe miejsce w tabeli. Chyba założyli sobie, że z ligi i tak nie spadną, a nie ma co się przemęczać, skoro mistrzem Polski i tak nie będą. Piłkarzom radzimy pamiętać o kibicach, dla których przecież grają i którzy tak licznie przychodzą na stadion w Łęcznej. Po tak żenująco słabych meczach jak w Nowym Dworze, zawodnicy Górnika powinni na kolejny mecz u siebie wyjść w koszulkach z napisem "PRZEPRASZAMY". Piłkarze Amiki Wronki - Oczekuję od piłkarzy profesjonalnej postawy na boisku - powiedział szkoleniowiec Amiki Stefan Majewski przed meczem z Wisłą Płock. Okazało się, iż były to płonne nadzieje - ekipa z Wronek przegrała 1:3. To fakt, iż zespół z Płocka rozegrał dobre spotkanie, ale wydawało się, że piłkarzom Amiki zbytnio nie zależało na pokrzyżowaniu im planów. Może był to ich słaby dzień, może brak motywacji... Tak czy inaczej "Cienias" należy się graczom Amiki i nic do rzeczy nie ma tutaj ich solidarność z usuniętym z klubu Grzegorzem Szamotulskim, która objawiła się napisem "Szamo jesteśmy z tobą" na treningowych koszulkach. Niezależnie od oceny tego gestu, walczyć na murawie trzeba. Kibice GKS-u Katowice Na początku drugiej odsłony spotkania z Lechem Poznań fani katowickiego klubu, jeśli można ich tak nazwać, wywiesili transparent "14.09.03 r. Powtarzamy?" Hasło odnosi się do sytuacji jaka miała miejsce właśnie tego dnia, gdy wracających z Łęcznej kilku piłkarzy GKS-u pobili chuligani tego klubu, zarzucając zawodnikom sprzedanie meczu. W miarę trwania spotkania z Lechem znak zapytania na transparencie został zaklejony, a spora grupa kibiców zaczęła się gromadzić w pobliżu boiskowego ogrodzenia. Organizatorzy zaczęli się obawiać, aby fani nie dokonali samosądu. Bramka Przemysława Pluty na 1:2 w przedostatniej minucie uspokoiła sytuację. Ciekawe tylko na jak długo? Czy teraz już w każdym spotkaniu zamiast o grze, piłkarze z Katowic będą musieli myśleć o tym czy nie zostaną zaatakowani po meczu przez własnych "kibiców". Gorzej w Dospelu już chyba być nie może. Mariusz Liberda (Groclin Grodzisk Wlkp.) Jego zespół przegrał w piątek z krakowską Wisłą różnicą aż pięciu bramek, więc Liberda nie może być zadowolony. Przepuścił sześć goli, z czego w dwóch przypadkach mógł zdecydowanie lepiej interweniować. Przy pierwszej straconej bramce nie wyszedł do dośrodkowania Kalu Uche, co pozwoliło Tomaszowi Frankowskiemu oddać celne uderzenie głową. Również przy drugim golu "Franka", strzale z kilkunastu metrów, powinien lepiej się zachować.