Dobre mecze i zwycięstwa zanotowali piłkarze dwóch ostatnich drużyn w tabeli - Górnika Zabrze i Cracovii. Za walkę do końca jednym punktem nagrodzona została trzecia od końca Arka. Z kolei skazywany na porażkę Ruch niespodziewanie zremisował w Poznaniu z Lechem. "Kolejorz" niby nie przegrywa, ale traci już trzy punkty do prowadzącej Legii. "Wojskowi" liderują, lecz trzy punkty w starciu z przeżywającym zapaść finansową ŁKS-em zdobyli dopiero w 93. minucie. Inny kandydat do mistrzostwa - Wisła Kraków po najlepszym swoim meczu w sezonie z Górnikiem Zabrze, tym razem ledwo uratowała punkt w Gliwicach. Jak tak dalej pójdzie, to mistrzem zostanie PGE GKS Bełchatów... ASY 26. KOLEJKI: Dawid Nowak (PGE GKS Bełchatów): Snajper ekipy Rafała Ulatowskiego pokazał prawdziwą klasę. Poprowadził zespół do zwycięstwa z walczącą o utrzymanie Polonią Bytom. Strzelił dwa gole i co warte podkreślenia nie były to bramki według przepisu "siła razy ramię". Grzegorz Kasprzik (Piast Gliwice): Bramkarz Piasta zatrzymał Wisłę, która walczy o obronę tytułu. Kasprzikiem interesują się kluby z czołówki ekstraklasy i jeśli nadal będzie tak bronił, to już wkrótce powinien zmienić zespół na silniejszy. Piotr Madejski (Górnik Zabrze): "Nikomu nic nie zamierzam udowadniać" - zapewniał po świetnym meczu. Henryk Kasperczak na miesiąc odsunął go od pierwszej drużyny, a w pierwszym meczu po powrocie był najlepszy na boisku. Co wy na to? Tomasz Brzyski (Ruch Chorzów): Fantastyczne uderzenie z 35 metrów dało Ruchowi cenny punkt w Poznaniu. Kto wie czy nie pozbawił tym samym Lecha mistrzowskiej korony? Bartosz Ślusarski (Cracovia): Napastnik "Pasów" nie mógł strzelić gola przez 724 minuty, ale w niedzielę jego "główka", po ładnej akcji i podaniu Derbicha, dała Cracovii bezcenne punkty w starciu z Polonią Warszawa. Minus za teatralny upadek w końcówce spotkania, gdy chciał wymusić faul. Jan Mucha (Legia Warszawa): Jedyny reprezentant zespołów walczących o mistrza. Bramkarz Legii musiał ratować swój zespół przed porażką z ŁKS-em. Dwukrotnie bronił w sytuacjach sam na sam z Dejanem Djeniciem. CIENIASY 26. KOLEJKI: Jarosław Fojut (Śląsk Wrocław): Bezapelacyjny zwycięzca rankingu. Najpierw wyłożył piłkę Grzegorzowi Nicińskiemu, a w doliczonym czasie gry wpakował "samobója", pozbawiając tym samym siebie i kolegów premii za zwycięstwo. Pechowy obrońca sporo zawdzięcza też Ryszardowi Tarasiewiczowi. Jeśli trener nie chciał zmienić go po pierwszym "klopsie", to chociaż powinien pokazać, na którą bramkę gra Śląsk. Zwolennicy Tarasiewicza bronią go twierdząc, że nie mógł, bo siedział na trybunach. Dodajmy, że za rzucanie bidonem. Krzysztof Kotorowski (Lech Poznań): Skapitulował po strzale w krótki róg z 35 metrów. Koszmar, zwłaszcza że jego błąd kosztował Lecha utratę dwóch punktów i zmniejszył szanse na tytuł. Wściekły "Franz" Smuda już zapowiedział, że posadzi "Kotora" na ławie. Robert Sierant (ŁKS): "Dziękujemy Sierantowi" - powiedział legionista Ariel Borysiuk po tym, jak pomocnik ŁKS-u karkiem strzelił "samobója" w 93. minucie, zapewniając zwycięstwo "wojskowym". Łodzianie na przekór problemom pokazują charakter i przy Łazienkowskiej na pewno zasłużyli na punkt. Stało się jednak inaczej, bo Sierant dał się trafić piłką... Obrona Jagiellonii Białystok: Ekipa Michała Probierza zbudowała w stolicy Podlasia prawdziwą twierdzę, ale tym razem zawiodła. Największą winę za porażkę ponosi defensywa. Pierwszego gola straciła dlatego, że Krzysztof Król pośliznął się na zroszonej murawie. W końcówce Tomasz Frankowski z Kamilem Grosickim wyrównali, ale już po chwili obrona "Jagi" dała się kompletnie rozklepać i Marcin Wodecki strzałem do pustej bramki dobił gospodarzy. A jakie są Wasze typy? Głosujcie w ankietach, a w komentarzach wybierajcie najlepszych i najgorszych piłkarzy minionego weekendu na boiskach ekstraklasy!