Trener Maciej Skorża nie poprowadził poniedziałkowego treningu swojej drużyny, bo po południu spotkał się z władzami klubu, by rozmawiać o swojej przyszłości w Wiśle Kraków. Po odpadnięciu z europejskich pucharów z estońską Levadią Tallin, zagrożone są posady całego sztabu szkoleniowego, dyrektora sportowego, a nawet prezesa klubu. Wszystko wskazuje jednak na to, że w klubie z ul. Reymonta "czystki" nie będzie. Decyzje w tej sprawie zostaną podjęte w ciągu najbliższych godzin. Piłkarze "Białej Gwiazdy" zgodnie bronią trenera i podkreślają, że biorą winę na siebie. - To my przegraliśmy z Levadią. To nie jest wina szkoleniowca - przekonuje Kirm. Słoweniec trafił do Wisły w lipcu, przychodził z nadziejami na grę z krakowskim klubem w Lidze Mistrzów. Tymczasem już po dwumeczu z Levadią okazało się, że nie przyjdzie mu z nowym zespołem walczyć nawet w Lidze Europejskiej. - Wszyscy jesteśmy rozczarowani, że odpadliśmy. Ale teraz trzeba walczyć w rozgrywkach ekstraklasy. Nie przychodziłem tu tylko po to, by grać w Europie. Musimy dawać z siebie wszystko i udowodnić tym, którzy wciąż w nas wierzą, że na wiele nas jeszcze stać w tym sezonie.