- Właśnie skończyłem przeglądać belgijskie gazety i strony sportowe są dosłownie zalane doniesieniami na temat niedzielnego meczu - powiedział Wasilewski w "Super Expressie". - Zresztą szybko uświadomiono mi, jak istotne jest to spotkanie. Kiedy podpisywałem kontrakt z Anderlechtem, działacze od razu pokazali mi terminarz ligi, na czerwono podkreślając niedzielę 11 lutego. Zaczynamy o 13.00, ale mam nadzieję, że to nie przyniesie mi pecha - dodał reprezentant Polski. - W sumie oddałem trzy strzały, z czego dwa wpadły do siatki. Średnia wychodzi rewelacyjna i tylko się cieszyć. Najważniejsze jest pierwsze wrażenie, a to w moim przypadku jest znakomite - podkreślił Wasilewski, który szybko stał się ulubieńcem kibiców Anderlechtu. - Od dawna relacjonuję mecze Anderlechtu i nie przypominam sobie, aby ostatnio nowy piłkarz miał tak mocne wejście jak Wasilewski. Byłem zaskoczony, obserwując reakcje kibiców po ostatnim meczu, kiedy Polak strzelił zwycięskiego gola. Cały stadion krzyczał "Wasyl", "Wasyl" i to nie przez chwilkę, ale kilka minut! Teraz wszyscy jesteśmy ciekawi, jak wypadnie w meczu sezonu. Na to spotkanie bilety sprzedano już dwa tygodnie temu, na stadionie zasiądzie komplet, 29 tysięcy osób. A jeśli "Wasyl" znów strzeli gola, to chyba mu postawią pomnik przed stadionem Anderlechtu! - stwierdził Rudy Nuyens dziennikarz belgijskiej gazety "Het Laatste Nieuws".