Za kilka tygodni, to co w Berlinie było tylko plotką, stanie się wkrótce rzeczywistością - "Klinsi" zostanie trenerem piłkarskiej reprezentacji USA. "Klinsi": bardziej Amerykanin niż Niemiec? Klinsmann, który od 1998 roku mieszka z amerykańska żoną i dwójką dzieci pod Los Angeles, zawsze był pod wrażeniem tego, co dzieje się w amerykańskim sporcie. Dzięki przeniesionym prosto z futbolu amerykańskiego i koszykówki metodom treningowym - i trenerom - oraz odnowy biologicznej, piłkarska reprezentacja Niemiec grała na mistrzostwach szybciej i lepiej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Wszystko dlatego, że Klinsmann praktycznie od początku pobytu w USA był stałym uczestnikiem najrozmaitszych konferencji sportowych, np. w ostatnich dniach spędzając sporo czasu na sympozjum prowadzonym przez trenera Duke University i koszykarskiej reprezentacji USA - Mike'a Krzyżewskiego. - Jestem zafascynowany Ameryką. Piłka nożna nie ma tutaj statusu takiego jak w Ameryce Południowej czy Europie, ale to wcale nie znaczy, że nie można przenieść do "kopanej" tego, co Amerykanie mają najlepszego w wielu dziedzinach związanych z zawodowym sportem, jak odnowa biologiczna, trening wytrzymałościowy czy wykorzystanie psychologii - mówił Klinsmann na kilka przed rozpoczęciem mistrzostw świata. Popularny "Klinsi" był w swoim kraju mocno krytykowany za fascynację Ameryką, a jego metody treningowe - między innymi prowadzenie szkolenia przy pomocy e-maili oraz przekazów wideo ze swojego domu w Kalifornii - uznawano za "szalone". Oczywiście po doskonałym występie jedenastki Niemiec, stał się bohaterem całego kraju, ale jak mówią przyjaciele nigdy nie zapomniał tej krytyki . Przyzwyczajony do prawie całkowitej anonimowości w USA ("wysiadam w LA z samolotu, biorę taksówkę i nikt nie ma pojęcia kim jestem") powiedział zaraz po mistrzostwach, że to byłby jeden z powodów, dla których chętnie przyjąłby posadę w USA. "Myślisz, że gdybym został trenerem reprezentacji USA to by się zmieniło? Na pewno nie - ciągle byłbym tylko wysokim blondynem i nikim więcej" - powiedział jednej z niemieckich gazet. Kandydat numer 1 Od pierwszego dnia, kiedy wiadomo było, że Bruce Arena nie może liczyć na przedłużenie kontraktu, szef USSF Sunil Gulati nie ukrywał, że Klinsmann jest jego kandydatem numer jeden. Padały takie nazwiska jak Guus Hiddink, Sven Goeran Eriksson, Gerard Houllier czy prowadzący drużynę DC United Polak Piotr Nowak, ale Gulati podkreślał, że są to kandydaci brani pod uwagę tylko wtedy, kiedy Klinsmann powie "nie". Ten ostatni przez cztery miesiące zachowywał taktyczne milczenie, by wreszcie potwierdzić swoje zainteresowanie ofertą z USSF. "Chciałem wrócić do normalnego życia, zaprowadzić dzieciaki do szkoły, odpocząć od piłki, ale oczywiście, że jestem zainteresowany ofertą USSF i od dłuższego czasu jestem w kontakcie z Sunilem. Na razie we wszystkim się zgadzamy" - powiedział Klinsmann w rozmowie z Associated Press. Trudno, żeby było inaczej skoro Gulati dał do zrozumienia, że Klinsmann może praktycznie sobie wpisać sumę na czeku, dodając, że nowy trener musi mieć międzynarodowe doświadczenie (oprócz zdobycia tytułu mistrza świata z reprezentacją Niemiec w 1990 roku, Klinsi grał w czterech klubach Starego Kontynentu), mówić po angielsku (o to zadbała żona Juergena) oraz hiszpańsku ("mówię płynnie po włosku, więc hiszpańskiego łatwo się nauczę" - Klinsmann). Co do kwalifikacji Klinsmanna nie ma żadnych znaków zapytania. - Juergen od dłuższego czasu wspominał o swoim zainteresowaniu pracą w USA i nie mam żadnych wątpliwości, że bardzo dobrze przygotowałby reprezentację USA do mistrzostw w 2010 roku. Nie sadzę jednak, by chciał przyjąć dłuższy kontrakt - powiedział do niedawna asystent Klinsmanna, a obecnie trener reprezentacji Niemiec Joachim Loew. Dokładnie taka - prowadzenie zespołu do 2010 roku - jest propozycja Klinsmanna złożona Gulatiemu, przy czym "Klinsi" chce ze względu na specyficzną pozycję piłki nożnej w USA mieć znacznie większą kontrolę, niż miał jako trener ekipy Niemiec. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, problemem nie są pieniądze (ok. 10 mln dolarów za cztery lata), ale fakt, że Klinsmann chce mieć kontrolę zarówno nad pierwszą jedenastką USA, jak drużyną olimpijską i jedenastką do lat 19. Wygadany, znakomity medialnie Klinsmann, byłby też z otwartymi rękoma przyjęty przez sponsorów reprezentacyjnej piłki w USA. Praca "Klinsiego" w USA na pewno przypadnie do gustu jego niemieckim sponsorom, np. Mercedesowi do którego należy amerykański koncern Chrysler, a Adidas, który ubiera Klinsmanna zrobi wszystko, by przejąć od Nike prawo ubierania także piłkarzy reprezentacji USA. - Klinsmann może pomóc każdej drużynie świata - powiedział zapytany o opinie Lukas Podolski, a występujący w reprezentacji Stanów Zjednoczonych piłkarze, którzy na co dzień grają w Bundeslidze (bramkarz Casey Keller/ Borussia Moenchengladbach i Steve Cherundolo/ Hannover 96) podzielają to zdanie. - Byłoby czymś niezwykłym pracować z Klinsmannem. Nie znam piłkarza, który nie ma od niego szacunku jako do zawodnika czy trenera - powiedział Keller. Przemek Garczarczyk z Chicago