Kierownictwo Barcelony lukratywny kontrakt podpisało już w grudniu ubiegłego roku. Najwyższa umowa sponsorska w historii klubu piłkarskiego spotkała się jednak z krytyką wielu środowisk, w tym kibiców i np. Johana Cruyffa uchodzącego za ikonę klubu. Wcześniej "Duma Katalonii" była unikatem na światową skalę, gdyż nie czerpała zysków ze sprzedaży powierzchni reklamowej na koszulkach piłkarzy. Co więcej, przez jakiś czas na ich piersiach widniało logo Funduszu Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom (UNICEF), a klub przekazywał na jego rzecz 1,5 mln euro rocznie. Po podpisaniu umowy z Katarczykami ten znak został przeniesiony na plecy, poniżej numeru zawodnika. Orędownikiem jej zaakceptowania był m.in. prezes klubu Sandro Rosell. "Chciałbym, żeby rzeczywistość wyglądała inaczej, by na naszych koszulkach poza herbem nic się nie znajdowało. Niestety, tak być nie może, bo w przeciwnym razie rywalom będzie łatwiej nas pokonać" - grzmiał tuż przed rozpoczęciem głosowania. Barcelona w ciągu pięciu lat otrzyma od Qatar Foundation co najmniej 171 mln euro. Kwota ta jeszcze wzrośnie, jeśli hiszpański zespół wygra w tym czasie Ligę Mistrzów. Dla porównania na konta klubów polskiej ekstraklasy od głównych sponsorów wpływa rocznie od pół do 4,5 mln złotych.