Kliknij tutaj, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Widzew Łódź - Korona Kielce! Początek należał do gospodarzy, którzy nie bali się zaatakować. Grali otwarty futbol, prezentowali wysoki pressing i próbowali prostopadłych zagrań do Darvydasa Szernasa. U jego boku grał Dżalamidze, o którym pisaliśmy, że może być tajną bronią Czesława Michniewicza. Pierwszą sytuację miał Paweł Grischok, który mocno uderzył z pierwszej piłki z ostrego kąta, ale w boczną siatkę. W 20. minucie z rzutu wolnego strzelał Edi Andradina, ale na posterunku był Maciej Mielcarz. Szybko wyrzucił piłkę i widzewiacy wyprowadzili kontratak. Po dobrym zagraniu z głębi pola Grischoka, Dżalamidze, mimo obecności Sandera Puriego, przyjął sobie piłkę i przelobował wysuniętego Zbigniewa Małkowskiego. Chwilę później Gruzin, który debiutował przed łódzką publicznością, z łatwością wkręcił w ziemię jednego z obrońców gości. Zszedł do środka, wystawił Szernasowi piłkę jak na tacy, ale z interwencją zdążył Małkowski. Na odpowiedź Korony nie trzeba było długo czekać. Piłkę tuż przed polem karnym otrzymał Edi i kropnął bez zastanowienia. Interweniujący Mielcarz (dość niepewny przez całe spotkanie) był bez szans. Kilkanaście minut później znów błysnął Dżalamidze. Gruzin najpierw balansem ciała zmylił Aleksandara Vukovicia, a następnie precyzyjnie dośrodkował w pole karne na głowę Ugochukwu Ukaha, który wyprowadził Widzew na prowadzenie. Nigeryjczyk z włoskim paszportem w pierwszym składzie zastąpił na prawej obronie Souheila Ben Radhię, który pauzuje za kartki. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy na boisku działo się trochę mniej. Groźny strzał Pawła Sobolewskiego obronił Mielcarz, a prosto w Małkowskiego z dystansu uderzył Dzalamidze. Po przerwie Korona rzuciła się do ataku, próbowała odrobić straty. Dobrą szansę miał Puri, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Sebastian Madera. Kilka chwil później reprezentant Estonii dograł do Andrzeja Niedzielana, który z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce. Gol nie został jednak uznany, bo najlepszy strzelec Ekstraklasy był na pozycji spalonej. Odpowiedź Widzewa. Po prostopadłym podaniu Dżalamidze sam na sam z Małkowskim znalazł się Szernas. Naciskany przez obrońców uderzył bardzo lekko wprost w bramkarza. A mógł przecież podać do znajdującego się w znacznie lepszej sytuacji Adriana Budki. Nie był to zresztą dobry występ w wykonaniu Litwina. Przez większość czasu snajper Widzewa był niewidoczny. Gdy miał już piłkę przy nodze, akcje rozwiązywał indywidualnie, nie dostrzegał partnerów i na ogół podejmował błędne decyzje. Swój dzień miał natomiast Dżalamidze, który asystował również przy trafieniu Budki. Prawoskrzydłowy Widzewa wbiegł w pole karne na pełnej szybkości i mocnym strzałem pokonał Małkowskiego. Gruzin, gdy schodził z boiska, żegnany był owacjami na stojąco. Widzewowi było mało. Po ładnej akcji Broź-Budka-Riski temu ostatniemu zabrakło zaledwie kilku centymetrów, aby trafić do siatki. Przed szansą stanął też inny rezerwowy, Velibor Djurić. Bośniak przeprowadził indywidualną akcję, ale uderzył tuż nad bramką. Korona była bezradna. Drużynie trenera Marcina Sasala nie pomogli rezerwowi, Dawid Janczyk i Jakub Bąk, którzy debiutowali w kieleckim zespole. Poniżej oczekiwań zagrał Niedzielan, który też rzadko był wykorzystywany przez partnerów z drużyny. We "Wtorka" nie wierzył już trener i zdjął go z boiska przed końcem meczu. Jeszcze jedną szansę miał Szernas, któremu znakomicie podał Djurić. Ale, podobnie jak we wcześniejszych sytuacjach, zmarnował dobrą okazję. Gola zdobyć mógł również Bośniak, który wspólnie z Riku Riskim przeprowadził ładną dwójkową akcję. Widzew dowiózł prowadzenie do końca. Z Koroną wygrał w pełni zasłużenie, bo był lepszym zespołem. Po tym spotkaniu na ustach wszystkich będzie z pewnością nazwisko Dżalamidze. Trener Korony Marcin Sasal: - Założyliśmy sobie, że będziemy grać wysoko i będziemy atakować, ale popełniliśmy bardzo dużo błędów. Widzew obrał prostą receptę. Długimi podaniami uruchamiał napastników, a my nie mogliśmy sobie poradzić z tym sposobem gry. Strzeliliśmy wprawdzie bramkę na 2-2, ale nie została uznana. Trzeci gol Widzewa praktycznie zakończył spotkanie. Początek mamy fatalny. Dwa mecze i tylko jeden punkt. Będziemy jednak walczyć dalej. Szkoleniowiec Widzewa Czesław Michniewicz: - Wygraliśmy mecz, w którym nie brakowało błędów, zarówno u nas jak i w Koronie. Moim zawodnikom nie zabrakło jednak wiary w zwycięstwo, nawet po szybkiej utracie prowadzenia. Czuli się mocni i to było widać. Na pewno brakowało spokoju i pewności w grze, ale to dopiero początek rundy. Z każdym meczem powinniśmy prezentować się lepiej. Widzew Łódź - Korona Kielce 3-1 (2-1) Bramki: Dżalamidze (20.), Ukah (28.), Budka (71.) - Edi (23.). Widzew Łódź: Maciej Mielczarz - Ugochukwu Ukah, Sebastian Madera, Wojciech Szymanek, Dudu - Adrian Budka, Łukasz Broź, Mindaugas Panka, Paul Grischok (68. Riku Riski) - Darvydas Szernas (90. Piotr Grzelczak), Nika Dżalamidze (76. Velibor Durić). Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Pavol Stano, Hernani , Jacek Markiewicz - Paweł Sobolewski, Aleksandar Vukovic, Vlastimir Jovanovic (75. Dawid Janczyk), Sander Puri (79. Jakub Bąk) - Edi Andradina, Andrzej Niedzielan (87. Maciej Tataj). Sędziował Paweł Gil (Lublin). Żółte kartki: Panka, Dżalamidze - Bąk. Widzów 6900. Ekstraklasa bez tajemnic - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę aktualizowaną LIVE!