Zobacz zapis relacji na żywo z tego meczu Legia przyjechała do Wrocławia po dwóch wygranych w Ekstraklasie i chciała podtrzymać dobrą passę. Tym bardziej, że dwa miesiące temu podopieczni Macieja Skorży wygrali na boisku rywala 1-0 w lidze, po trafieniu Macieja Rybusa, który teraz nie wystąpił z powodu kontuzji. Od tego czasu wiele się zmieniło. Szczególnie w drużynie z Wrocławia, gdzie nastąpiła roszada wśród trenerów. W miejsce Ryszarda Tarasiewicza przyszedł Orest Lenczyk. Nestor wśród polskich trenerów do wtorku nie przegrał ze Śląskiem, poprowadził go w trzech meczach ligowych i wszystkie zremisował. Po ponad miesięcznej przerwie w pierwszym składzie ekipy z Warszawy wybiegli Maciej Iwański i Jakub Wawrzyniak, którzy w połowie września zostali przesunięci do zespołu Młodej Ekstraklasy. Legioniści lepiej zaczęli to spotkanie, starali się narzucić rywalom swój system gry, ale poza raczej anemicznymi strzałami, nic z tego nie wynikało. Śląsk, który na początku skupiony był na grze z kontry, z upływem czasu przejmował inicjatywę. I to piłkarze z Wrocławia byli bliscy otworzenia wyniku tego meczu. Dwa razy piłka po ich uderzeniach zatrzymywała się na poprzeczce. W 31. minucie stało się to za sprawą Cristiana Diaza, któremu piłkę zgrał klatką piersiową obchodzący we wtorek 23 urodziny Łukasz Gikiewicz. Argentyńczyk przelobował wychodzącego z bramki Kostiantyna Machnowskiego, ale nie udało mu się wpisać na listę strzelców. W tej akcji Diaz nabawił się urazu, po tym jak zderzył się z interweniującym Ukraińcem i po chwili musiał opuścić murawę - zastąpił go Waldemar Sobota. Z kolei w 35. minucie bliski szczęścia był Piotr Celeban, który przejął piłkę źle wybitą przez Wawrzyniaka, ale tylko mógł złapać się za głowę. W drugiej połowie groźniejsi byli legioniści. Z dystansu Mariana Kelemena próbował pokonać Iwański, potem dwa razy Sebastian Szałachowski. Za pierwszym Słowak odbił piłkę, a za drugim w sukurs przyszedł mu Celeban, który wybił futbolówkę przed linią, gdy ta minęła już bramkarza Śląską. W przypadku Szałachowskiego sprawdziło się jednak powiedzenie - do trzech razy sztuka. W 72. minucie piłkarz Legii otrzymał prostopadłe podanie, wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem, po którym piłka odbiła się jeszcze od słupka, dał prowadzenie swojemu zespołowi. Od tego momentu do głosu doszli gospodarze. I w końcu zdołali wyrównać. W 82. minucie rezerwowy we wtorek Sebastian Mila zagrał kapitalnie na skrzydło do Soboty, a ten wyprzedził Jakuba Rzeźniczaka (obchodził dzisiaj 24 urodziny) i pokonał Machnowskiego. Wrocławianie niezbyt długo cieszyli się z korzystnego rezultatu. Cztery minuty później Ivica Vrdoljak zagrał na prawo do Manu, który dośrodkował, a Szałachowski z bliska wpakował piłkę do siatki. Tym samym to Legia zapewniła sobie awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1-2 (0-0) Bramki: Sobota (82.) - Szałachowski (72., 86). Śląsk: Marian Kelemen - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Dawid Abramowicz - Łukasz Madej, Przemysław Kaźmierczak, Krzysztof Ulatowski (73. Dariusz Sztylka) - Remigiusz Jezierski (56. Sebastian Mila), Cristian Diaz (33. Waldemar Sobota), Łukasz Gikiewicz. Legia: Konstantyn Machnowskij - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Manu (90.+4 Bruno Mezenga), Ivica Vrdoljak, Ariel Borysiuk, Maciej Iwański (90.+1 Artur Jędrzejczyk), Sebastian Szałachowski - Michał Kucharczyk (46. Miroslav Radović). Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom). Żółte kartki - Jakub Rzeźniczak, Ivica Vrdoljak. Widzów: 6000. Awans Legia. Zobacz wyniki i strzelców goli wtorkowych meczów 1/8 finału Pucharu Polski