Ta kuriozalna i niecodzienna sytuacja miała miejsce podczas meczu kolumbijskich drużyn Atletico Junior z Deportivo Pereira. W pewnym momencie w narożniku boiska na murawie pojawiła się sowa - maskotka drużyny Atletico. Ptak znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Usiadł bowiem na trawie i został trafiony piłką wybijaną przez obrońcę. Cios był dotkliwy dla sowy - złamał jej nogę. Ranny ptak przewrócił się i nie mógł ruszyć. Sędzia widząc cierpiące zwierzę przerwał grę. Tu jednak dopiero rozpoczęły się wydarzenia mrożące krew w żyłach... Jeden z piłkarzy Deportivo Pereira, Luis Moreno po prostu podszedł do sowy i z całej siły kopnął tak, że ta wyleciała z boiska. Panamczyk najwyraźniej doznał zaćmienia, nie zdając sobie sprawy, z krzywdy jaką wyrządził bezbronnemu zwierzęciu. Jego zachowanie rozsierdziło kibiców na stadionie. Fani zaczęli wykrzykiwać "Morderca! Morderca!" i niestety mieli rację. Sowa wskutek odniesionych obrażeń zdechła. Teraz bezmyślny Luis Moreno odpowie za swoje idiotyczne zachowanie przed komisją dyscyplinarną. Musi liczyć się z karą grzywny, a nawet dyskwalifikacją i nie pomoże mu nawet skrucha, jaką wyznał po meczu. "Przepraszam fanów. Naprawdę to nie było moją intencją" - przyznał Panamczyk. Te słowa brzmią jednak jak błaganie o łagodny wymiar kary, bo chyba nikt nie uwierzy że rosły obrońca pomylił leżącego na murawie opierzonego ptaka z futbolówką... Na szczęście prezes kolumbijskiej federacji piłkarskiej, Ramon Jesurum nie zamierza tolerować takiego aktu okrucieństwa. "Piłkarz powinien zostać ukarany za ten okrutny, straszny akt nietolerancji" - przyznał wzburzony. Przychylamy się do jego opinii i liczymy na surowy wymiar kary. Boisko piłkarskie nie powinno być miejscem egzekucji bezbronnych zwierząt.