Trudno się dziwić Xaviemu i milionom fanów z całego świata, że ubóstwiają filigranowego Lionela Messiego. Od czasów Maradony nie było takiego piłkarskiego geniusza. Człowieka, który z piłką potrafiłbym wyczyniać cuda. Urzekający jest szczególnie jego drybling. W czasach, gdy futbol jest aż do bólu podporządkowany taktyce, uzależniony od żelaznej kondycji i wspaniałego wybiegania, zawodnicy, którzy potrafią w pojedynkę przesądzać o wynikach meczów, czy seriami zwodów mijać rywali, wyginęli niemal jak dinozaury. Na najwyższym światowym poziomie zostało ich kilku, a Messi jest prawdziwym mistrzem gry "jeden na jednego"! Co tam "jeden na jednego", on potrafi mijać rywali seriami! Nigdy nie wiadomo, co mu wpadnie do głowy. Nie przeszkadza mu to, że dostaje piłkę pod kryciem, czy wtedy, gdy stoi w miejscu, nie jest rozpędzony. Potrafi natychmiast przyspieszyć, zwinnością, zwrotnością, balansem ciała przechodzi najlepszych obrońców świata jak slalomowe tyczki! - Messi jest najlepszym piłkarzem jakiego widziałem i jakiego prawdopodobnie w swoim życiu zobaczę. Nikt nie gra tak jak on - stwierdził trener Barcy Pep Guardiola, a my mamy szczęście, że żyjemy w erze panowania piłkarskiego króla - Lionela Messiego. Triumf Barcy, to nie tylko Messi, nie tylko znakomity trenerski strateg Pep Guardiola i inni piłkarscy fenomeni z Xavim i Iniestą na czele. To także afirmacja najważniejszych wartości sportu. Wyraziły je gesty, takie jak powierzenie celebry podniesienia Pucharu Mistrzów choremu na raka (ledwie dwa miesiące temu przeszedł operację usunięcia guza wątroby) Erikowi Abidalowi, wyraziły je pomeczowe wypowiedzi. Jak ta Daniego Alvesa: - Najważniejszym trofeum, jakie w tym sezonie zdobyliśmy nie jest wcale Puchar Mistrzów, tylko odzyskanie Erica Abidala. To przecież takie proste, a tak wielu o tym często zapomina: sport, piłka nożna są ważne, ale schodzą na drugi plan, gdy na szali staje czyjeś zdrowie, czy życie. Wracając do wartości czysto piłkarskich, Alves dodał, że każdy kibic piłkarski - niezależnie jakiego klubu - powinien być zadowolony z tego finału Ligi Mistrzów. - Włożyliśmy całe serce do gry i dzięki temu stworzyliśmy pasjonujące widowisko. Jeśli dla kogoś futbol jest pasją, to musiał mu się ten mecz podobać, niezależnie od tego, komu kibicuje - powiedział Daniel Alves. UEFA miała nosa przesuwając finał Ligi Mistrzów z środy na sobotę. Dzięki temu żyła nim nie tylko cała Europa. Spotkanie przed telewizorami obejrzało ponad 300 milionów ludzi! Przychody z najważniejszego klubowego meczu na Starym Kontynencie są dzięki temu dużo wyższe, niż w latach poprzednich. Manchester United jest ostatnio hegemonem w ojczyźnie futbolu - Anglii. W finale robił wszystko, by postawić się "Dumie Katalonii", bezdyskusyjnie jednak poległ i nie pomogła mu nawet żądza rewanżu za porażkę w finale Champions League sprzed dwóch lat. Różnica, jaka dzieli MU od Barcy jest większa od przewagi, jaką zespół Alexa Fergusona ma nad konkurentami w Premier League. Ale fani "Czerwonych Diabłów" nie powinni z tego powodu rwać włosów z głowy. Z tak grającą Barceloną nie radzi sobie żaden zespół na Ziemi. Nawet budowany za ciężkie miliony Real Madryt, który ma tego pecha, gdyż przegrywa z Blaugraną znacznie częściej rywalizując z nią w tej samej lidze. Zobacz bramki z finału FC Barcelona - Manchester United: