Poznamy wtedy ostatniego ćwierćfinalistę Ligi Mistrzów w sezonu 2007/08. Będzie nim albo Inter Madiolan, albo Liverpool FC. Lepszą pozycję przed rewanżem na San Siro mają Anglicy, którzy wygrali w pierwszym meczu 2:0. Rafael Benitez jest optymistą. - Gramy dobrze i wierzymy w siebie - powiedział hiszpański szkoleniowiec "The Reds". - Kiedy graliśmy z Interem pierwszy raz, byliśmy właśnie po porażce z Barnsley w Pucharze Anglii, we wtorek wyjdziemy na boisko po serii pięciu zwycięstw z rzędu - dodał. Mimo korzystnego wyniku w pierwszym spotkaniu Liverpool nie zamierza na San Siro grać defensywnie. - Nie będziemy się tylko bronić. To byłoby niemożliwe w starciu z tak dobrym zespołem jak Inter - wytłumaczył Benitez. - Będziemy szukać gola wyprowadzając kontry. Wierzę, że Fernando Torres będzie idealnym zawodnikiem do takiej taktyki. Gdy coś strzelimy, to na pewno awansujemy - stwierdził menedżer "The Reds". Hiszpan nie będzie mógł we wtorek skorzystać z usług swojego rodaka Xaviego Alonso, który dostał wolne, ponieważ jego żona ma rodzić. W Interze nie wystąpi zawieszony za kartki Marco Materazzi, ale zdrowy już jest Zlatan Ibrahimovic, od którego postawy wiele będzie zależeć. - Musimy zagrać perfekcyjnie, nie dać rywalom wolnej przestrzeni. Nie jestem pesymistą, wierzę, że awansujemy - powiedział Roberto Mancini, szkoleniowiec klubu z Mediolanu. Według niego ważnym elementem w tym meczu mogą być kibice. - Uważam, że doping pełnego stadionu może mieć znaczenie - stwierdził.