Rezerwowy napastnik, rezerwowe stroje, rezerwowe podejście kibiców (kwadrans przed meczem pustki na Camp Nou), ale nastawienie piłkarzy Josepa Guardioli była taka, jak jego mentalność - zwycięska. Wielkie oczekiwanie na Boca Juniors, a przy okazji dokopać Polakom - takie nastawienie zaprezentował klub z Barcelony (nie mylić z piłkarzami). Na mieście trudno było znaleźć plakaty informujące o starciu - jakby nie było - o Champions League. Za to nie brakowało tych informujących o meczu o Puchar Joana Gampera z Boca Juniors. Zresztą ten mecz będzie oficjalną prezentacją nowej "jedenastki" blau-grana. Dlatego na Wisłę gospodarze wyszli w żółtych - rezerwowych strojach. Godzinę przed meczem pod kasami widniał billboard zachęcający do zakupu biletu na Wisłę za 18 euro, a dla członków socios jeszcze o 20 procent taniej. Sił starczyło na kwadrans - Przydałoby się zastosować ten sam pressing, co w rewanżu z Beitarem - planował przed meczem pomocnik "Białej Gwiazdy" Mauro Cantoro, ale wiedział, że na wyjątkowo dużym boisku będzie o to ciężko. I Wisła próbowała ciasno kryć rywali. Ale sił starczyło jej na taką grę tylko na kwadrans. Barcelona dopiero wchodzi w sezon, ale pod względem szybkościowym biła o głowę Polaków. Wyjątek stanowił Paweł Brożek, który - bazując na szybkości i sprycie - tylko w pierwszej połowie wygra pięć pojedynków z mistrzem Europy Carlesem Puyolem i Rafaelem Marquezem. To "Barca" jednak, a nie Wisła dosyć łatwo zdobywała gole. Najpierw długie krzyżowe podanie Marqueza otworzyło drogę do bramki Samuelowi Eto'o. Kameruńczyka próbował jeszcze złapać Marcin Baszczyński. Nie zdążył. Po technicznym kopnięciu z lewej nogi piłka wylądowała w długim rogu. I 50 tys. ludzi, którzy w zeszłym sezonie wygwizdywali Eto'o szybko mu przebaczyli gwiazdorskie wybryki. Ledwie siedem minut później było już po zabawie. Thierry Henry zszedł na lewo zagrał przed pole karne do Xaviego, a ten z 20 m pięknym uderzeniem w lewy róg nie dał szans Mariuszowi Pawełkowi. Xaviego nikt nie blokował, bo w Polsce nie strzela się z tego miejsca regularnie, a już zupełnie rzadko zdobywa się gole. Przepaść Ogólnie ten mecz to kolejny dowód na poparcie tezy Leo Beenhakkera o przepaści, jaka dzieli polską piłkę ligową z tym, co się dzieje w najsilniejszych ligach Europy. Rafał Boguski, który w rywalizacji z Beitarem, czy w spotkaniu z ekstraklasy z Polonią Bytom był wyróżniającą się postacią, na Camp Nou biegał ile sił w nogach, lecz piłka i rywal byli zawsze o parę metrów z przodu. Jedynym wiślakiem, który nie ustępował "Barcy" był "Bozio", więc tym bardziej dziwi, że nie było go na Euro i nie będzie też pewnie w meczach eliminacji do MŚ 2010 r. W końcówce I połowy Wisła wypracowała dwa rzuty rożne, ale to "Barca" mogła strzelić kolejnego gola. Po indywidualnej akcji Eto'o z bliska nie trafił Xavi, a za moment Pawełek wygrał pojedynek z Kameruńczykiem. Wiślacy kłócili się na boisku, jak np. Sobolewski z Łobodzińskim. Trener Maciej Skorża próbował uratować topniejące szanse na Ligę Mistrzów. Wpuścił na drugą połowę Marksa Zieńczuka, mobilizował zespół poklaskując, gdy zupełnie nie szło - Cantoro zepsuł podanie do Pawła Brożka (49. min). Po chwili jednak, Henry piękną przerzutką nad Pawełkiem strzelił na 3:0, w reakcji na co zmartwiony Skorża usiadł na chwilę. Tymczasem "Pep" Guardiola miał spokój. O ile jeszcze przy stanie 2:0 nerwowo gestykulował do swych piłkarzy, często przekraczał linię ograniczającą trenerów przed wkroczeniem na boisku, to po golu Henry'ego schował się na ławce rezerwowych i tylko z rzadka się pokazywał. Poderwał się tylko w 61. min, by oklaskami podziękować Victorowi Valdesowi za to, że uprzedził Pawła Brożka, który znowu uciekł stoperom po ładnym długim podaniu Baszczyńskiego. Poza "Broziem" Wisła nie miała atutów. Przekonywała się, jak surowe są wymogi piłki na najwyższym europejskim poziomie. Każde złe "sklejenie" piłki, każda zwłoka z jej oddaniem karalne były stratą i groźną kontrą. Rozmiary klęski byłyby wyższe, gdyby Diaz nie przyjął na siebie bomby Xaviego (67. min), Pawełek nie wygrał dwóch sytuacji sam na sam z Iniestą (78. min po zagraniu Eto'o i 81. min po wejściu z boku), a Eto'o nie przestrzelił w idealnej okazji (79. min po podaniu Iniesty). Kibice nie zawiedli Serca wiślaków zabiły mocniej w 70. min, gdy po kolejnej akcji Pawła Brożka Andrzej Niedzielan wpadł w pole karne, ale został zablokowany. Z kolei dwie minuty później, po rzucie rożnym bitym przez Zieńczuka bliski trafienia do bramki przewrotką był "Sobol", lecz zabrakło centymetrów. Rewanż - w dobrym ujęciu tego słowa - na "Barcy" próbowali wziąć kibice Wisły, którzy parokrotnie przekrzyczeli fanów Barcelony. Nawet przy stanie 3:0 ich "Jazda, jazda, Biała Gwiazda" było głośniejsze od nieśmiałych i rozproszonych okrzyków "Barca". Przebudowana przez Josepa Guardiolę "Barca" to zespół marzeń. Poza zasięgiem nie tylko dla Wisły, ale pewnie też połowy drużyn z Primera Division. Rozkapryszony jeszcze w zeszłym sezonie Eto'o jest teraz asem atutowym. Tak samo jak trójka mistrzów Europy: Puyol, Iniesta, Xavi, czy pozyskany za 30 mln euro ofensywny obrońca Alves. Pewny swego "Pepe" pozwolił sobie nawet na eksperymenty i wstawił do wyjściowej "jedenastki" zupełnie nieznanego napastnika Pedro, który jeszcze w zeszłym sezonie grał w rezerwach "Barcy". Michał Białoński, Barcelona FC Barcelona - Wisła Kraków 4:0 (2:0) Bramki: Eto'o (18. z podania Marqueza, 83. z podania Iniesty), Xavi (25. z podania Henry'ego), Henry (50. z podania Eto'o). FC Barcelona: Valdes - Alves (77. Pique), Marquez, Puyol, Abidal - Xavi, Keita, Iniesta - Pedro (65. Yaya Toure), Eto'o, Henry (84. Hleb). Wisła: Pawełek - Baszczyński, Cleber, Diaz, Piotr Brożek - Łobodziński (84. Małecki), Sobolewski, Cantoro, Jirsak (46. Zieńczuk), Boguski (68. Niedzielan) - Paweł Brożek. Sędziował: Claudio Circhetta ze Szwajcarii. Żółte kartki: Cantoro. Widzów 56,786