Proporcje w wydatkach transferowych w ostatnich trzech latach są jak 500-1. Z jednej strony najbogatszy klub świata i najbardziej utytułowany w historii rozgrywek o Puchar Europy, z drugiej cypryjski debiutant na tym poziomie, który wyrobił już 300 procent normy. Nawet ekscentryczny Jose Mourinho przyznał, że odrzucanie przez Real oczywistej roli faworyta byłoby śmieszne, dodał jednak zaraz, że futbol pozawala Cypryjczykom marzyć. Przerwana cisza Konferencja prasowa przed spotkaniem w Nikozji przerwała ciszę, jaką utrzymywał królewski klub od ligowego remisu w Vila-Real. "Mou" nie zdecydował się zapłacić 3 tys euro kary, które nakłada UEFA na niezdyscyplinowanych trenerów. Bardziej od pieniędzy liczył się jednak dla Portugalczyka święty spokój. I tak nie udało się go utrzymać, Mourinho odpowiadał monosylabami, przerywał Samiemu Khedirze, w końcu wkurzony na jednego z dziennikarzy wziął pomocnika za rękę i wyprowadził z sali. Nienagannie wychowany Niemiec zdążył rzucić do mikrofonu: "jestem tylko piłkarzem". Wszystko to odgrzało po raz kolejny plotki o konflikcie trenera z zawodnikami. Według relacji dziennika "El Pais" spotkali się oni bez wiedzy szkoleniowca, by omówić sytuację w lidze i metody obrony przed pościgiem Barcelony. Mourinho był ponoć urażony, nienawidzi, gdy cokolwiek dzieje się za jego plecami. Konferencja w Nikozji była jeszcze jedną demonstracją jego niekwestionowanej pozycji w klubie, zaprzeczył słowom dyrektora Emilio Butragueno, który utrzymywał, że "cisza" w Realu to pomysł trenera. A jeśli nie jego, to czyj? Kto rządzi najbogatszym klubem świata? Kibice Realu i prasa madrycka oczekują, że dziś w Nikozji zobaczą zespół skrajnie ofensywny: z Oezilem, Benzemą, Kaką, Ronaldo i Higuainem w wyjściowym składzie. Że Real osiągnie zwycięstwo numer 200 w historii rozgrywek. Że zmiażdży Cypryjczyków już w pierwszym meczu, by rewanż na Santiago Bernabeu nie miał znaczenia. Skłania do tego nieobecność dwóch kluczowych defensywnych pomocników: ukaranego Xabiego Alonso i kontuzjowanego Lassa. Tyle, że "Mou" nie zwykł robić tego, co sugeruje mu prasa i zwłaszcza w spotkaniach wyjazdowych ustawia często swoje ulubione "trivote" - trzech pomocników z zadaniami defensywnymi. "Nawet jeśli zagramy mecz perfekcyjny, to może nie wystarczyć do zwycięstwa" - mówi trener Apoelu Ivan Jovanovic. Aby podgrzać atmosferę przed spotkaniem, prasa hiszpańska wynalazła w składzie Apoelu kibica Barcelony. Bramkarz Urko Pardo urodził się w Belgii, ale ćwiczył w La Masia. I oczywiście ma ekstra motywację do gry przeciw "Królewskim". Sensacją byłby jednak nawet remis, choć Apoel w walce o ćwierćfinał pokonał u siebie Lyon, to w fazie grupowej Real dwa razy rzucił Francuzów na kolana. Trudno o jakiekolwiek porównania: hiszpańska prasa donosi, że rząd Cypru sponsoruje futbol, traktując go, jako reklamówkę turystyczną wyspy. Dzięki Apoelowi Europa przypomniała sobie o Nikozji, misja Jovanovica dobiega więc końca? Zubożały arystokrata z nowobogackim Z perspektywy historycznej drugi dzisiejszy ćwierćfinał wygląda na starcie zubożałego arystokraty z nowobogackim. Benfica, która dwa razy zdobywała Puchar Europy, ale od 22 lat nie dotarła do półfinału rozgrywek, mierzy się z Chelsea. Dla londyńczyków, od 2003 roku półfinał Champions League to plan minimum. Wielka drużyna stworzona za pieniądze Romana Abramowicza: z Terrym, Lampardem, Drogbą, Ashley'em Colem i Cechem była w ostatnich latach drugą po Manchesterze United wizytówką najwspanialszej ligi świata. "Dziś już nie jesteśmy tak mocni" - wyznał jednak Lampard po ligowym remisie na Stamford Bridge z Tottenhamem. Faktycznie stara gwardia się sypie, nowa wciąż nie umie wziąć na siebie ciężaru. Chelsea zabraknie pewnie w kolejnej edycji LM, pierwszy raz od chwili, gdy kupił ją Rosjanin. Porażka i dymisja Andre Villasa-Boasa, to szansa dla Roberto di Matteo? Raczej nie. Prasa angielska kpiła, że w boju z Napoli na Stamford Bridge na ławce aktywniejszy był John Terry. Z drugiej strony futbol lubi płatać wielkim figle. Jedyny raz, kiedy Chelsea dotarła do finału Champions League prowadził ją szkoleniowiec tymczasowy - Avram Grant, który zastąpił Jose Mourinho. Wtedy jednak drużyna była kadrowo bardzo silna. Czy na Benfikę wystarczy obecny potencjał "The Blues"? Didier Drogba uważa, że tak, TVChelsea pokazała poruszający obrazek z losowania, gdy napastnik WKS ironicznie trząsł się ze strachu, gdy dowiedział się, na kogo trafia w boju o półfinał. Klub tłumaczył, że zachowanie Drogby miało znaczyć co innego, ale wkurzenie w Portugalii pozostało. Zespół z Lizbony jest nieprzewidywalny. Tak jak jego pomocnik Pablo Aimar, geniusz czystej wody, któremu karierę złamały urazy i który odnalazł w Portugalii swoją przystań. Losy meczu potrafi rozstrzygnąć jednym zagraniem, ale czy zdarzy się ono właśnie dzisiaj? Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu Real od rana do nocy! Bądź na bieżąco i zaprenumeruj wszystkie informacje na jego temat! Zapraszamy na relację na żywo