Aż trudno uwierzyć, że prowadzona przez Mourinho (z ławki), a na boisku przez Samuela Eto'o najlepsza drużyna Włoch, mogła zagrać na Camp Nou tak źle. Bez stylu, a nawet serca, choć wyszła na boisko w pełnym składzie. Tymczasem Pep Guardiola nie mógł posłać do gry swoich najlepszych strzelców. Barca grała o przetrwanie, ale pokonać tremę szybko pomógł jej Pique, który już w 10. min zdobył gola. Po kolejnym kwadransie fenomenalne zagranie Xaviego do Alvesa i centra Brazylijczyka zakończyła się bramką Pedro na 2:0. Inter był mierną wizytówką Serie A, nie radząc sobie z wysokim pressingiem, bardzo szybko tracił piłkę. Dopiero w drugiej połowie zaczął troszkę zagrażać bramce gospodarzy, w pierwszej tylko po kiksie Valdesa. Wracający na Camp Nou Samuel Eto'o wypadł słabo. Carles Puyol zupełnie wyłączył go z gry. A nawet w Jose Mourinho nie było zwykłej pasji, która towarzyszyła mu zawsze, gdy bywał tu z Chelsea. I zapowiadający się hitowo mecz okazał się, jak na takich rywali, skrajnie jednostronny. Tylko ostrych starć nie zabrakło, ale poza tym goście nic nie mogli zdziałać. Chwilami wyglądali na drużynę z innej ligi. Co to znaczy dla Interu? Praktycznie tyle, że musi wygrać ostatni mecz na San Siro z Rubinem Kazań. A być może marzący o podboju Champions League Massimo Moratti zaczyna oswajać się z myślą, że nie wystarczy do tego nawet zatrudnienie Mourinho. Latem przeznaczył 70 mln na transfery, a drużyna dominująca w Serie A, wciąż nie umie tego "przenieść" za granicę. Na pięć dni przed Gran Derbi, dziesiątkowana Barca uratowała swoje szanse w Lidze Mistrzów i dostała gigantyczny zastrzyk optymizmu. By awansować do 1/8 finału obrońca trofeum może nawet przegrać w Kijowie. Jedną bramką, albo nawet dwoma, jeśli sama strzeli Dynamu choć jednego gola. Ta grupa jest jednak wyjątkowa, wszystkie cztery drużyny wciąż mają szanse z niej wyjść. Jeszcze dziś rano wydawało się, że minimum dla Barcy to cztery punkty, po meczu z Interem okazało się, że nawet trzy. I te trzy Barca zdobyła, udawadniając sobie, że w starciu z innym wielkim rywalem nie jest uzależniona ani od Messiego, ani Ibrahimovica. Na kilkadziesiąt minut przed starciem na Camp Nou Guardiola mógł powiedzieć do swoich piłkarzy: "Mam dla was dwie wiadomości: dobrą i złą, którą chcecie na początek". Dobrą był bezbramkowy remis w meczu Rubinu z Dynamo, złą, że trener Barcy nie mógł wystawić dwóch wielkich gwiazd. Swoją szansę dostał jednak Pedro, i ją wykorzystał. Gdyby trzeba było grać w osłabieniu także z Realem Madryt, drużyna Guardioli będzie chyba na to gotowa. POROZMAWIAJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM O MECZU BARCA - INTER Zobacz także: Koncertowa gra Barcelony, Inter poległ na Camp Nou