FC Basel pokonało Lecha w Poznaniu 3-1, ale zdaniem Ursa Fischera do 66. minuty było to bardzo wyrównane spotkanie. Wówczas sędzia Anthony Taylor wyrzucił z boiska Tomasza Kędziorę za faul na Islandczyku Birkirze Bjarnasonie i podyktował dla gości "jedenastkę". Rzut karny nie był aż tak istotny, bo Jasmin Burić go obronił, ale już wykluczenie podstawowego obrońcy - tak. Lech w osłabieniu stracił dwa gole i praktycznie też szansę na dalszy awans. - Jesteśmy w bardzo dobrej pozycji przed rewanżem. Teraz jestem spokojny, aczkolwiek czeka nas regeneracja przed sobotnim spotkaniem w lidze, a później pomyślę o drugim spotkaniu z Lechem - mówił Urs Fischer. W jego składzie zabrakło tym razem Matiasa Delgado, co mogło dziwić, bo Argentyńczyk ma w zespole status jednego z podstawowych piłkarzy i grał w obu pojedynkach ligowych. - Wybrałem jedenastu najlepszych piłkarzy na to spotkanie i Delgado musi to zrozumieć. Przed meczem zagrzewał kolegów. Nie udało się dokonać takiej zmiany by mógł wejść w trakcie spotkania, ale drużyna bez niego pokazała klasę - stwierdził Fischer. Kluczowego gola dla FC Basel zdobył Marc Janko, który na boisku pojawił się dopiero po godzinie. To nowy piłkarz w zespole z Bazylei - w poprzednim sezonie grał w Australii, teraz szukał klubu w Europie. I znalazł w drużynie mistrza Szwajcarii. - Jego zmiana była planowana, a im dłużej mecz trwał, tym bardziej o niej myśleliśmy. Z drugiej jednak strony Janko nie grał jeszcze ani razu 90 minut w ostatnim czasie, więc ostrożnie podchodziliśmy do jego dłuższego występu - mówił trener mistrza Szwajcarii, który w zespole Lecha pochwalił "numer 7" (Karola Linetty'ego) i kapitana (Łukasza Trałkę). Przede wszystkim chwalił kibiców na Inea Stadionie. - Gdy wyszedłem na boisko w trakcie rozgrzewki, to było cicho i spokojnie. Dopiero potem, jak zobaczyłem te niebieskie i białe barwy, bardzo się ucieszyłem. Każdy piłkarz kocha grać przy takiej fantastycznej atmosferze na trybunach i to nie tylko przy dopingu dla swojej drużyny Bardzo mi się to podobało w Poznaniu - stwierdził Urs Fischer. Andrzej Grupa