Portugalczyk po rewanżowym meczu w półfinale Ligi Mistrzów przegranym przez "The Blues" na Anfield Road 0:1 powiedział, że to "sędzia liniowy zdobył bramkę dla Liverpoolu". Faktycznie sytuacja, po której "The Reds" strzelili jedynego gola wtorkowego spotkania była kontrowersyjna. Nawet powtórki telewizyjnie nie dały stuprocentowej pewności czy piłka po uderzeniu Luisa Garcii przekroczyła całym obwodem linię bramkową, zanim wybił ją William Gallas, obrońca Chelsea. Według Lars-Ake Bjorcka, wiceprezesa Wydziału Sędziów UEFA, takie wypowiedzi "niszczą piłkę nożną" i Portugalczyk musi liczyć się z konsekwencjami. - To wprost niewiarygodne, że on nie wyciągnął żadnych wniosków z poprzedniej nauczki - stwierdził Bjorck nawiązując do dwumeczowej kary, jaka została nałożona na Mourinho po jego wypowiedziach po meczach 1/8 finału z FC Barcelona. Portugalczyk twierdził wtedy, iż w przerwie meczu na Camp Nou Frank Rijkaard, trener Katalończyków, wyszedł z szatni prowadzącego to spotkanie Andresa Friska. Zarzuty się nie potwierdziły. - To niepojęte, biorąc pod uwagę, że ukaraliśmy Mourinho zakazem prowadzenia zespołu w dwóch meczach Ligi Mistrzów, a także karą finansową. Kiedy UEFA dostanie raport po meczu z Liverpoolem na Anfield Road, natychmiast zajmiemy się wypowiedziami Portugalczyka, które tylko niszczą piłkę nożną - dodał Bjorck. Frisk po zarzutach Mourinho dostawał groźby, nawet śmierci, od kibiców "The Blues", dlatego postanowił zakończyć karierę. - Mam nadzieję, że Romana Slyskę (liniowy, który uznał, że gol Garcii był prawidłowy - przyp. red.) nie dotkną podobne nieprzyjemności - powiedział Bo Karlsson, szef sędziów Europejskiej Unii Piłkarskiej.