Niekwestionowanym bohaterem pierwszego meczu był Lewandowski - reprezentant Polski zdobył wszystkie gole dla Borussii. To w głównej mierze dzięki niemu niemiecki zespół jest teraz w komfortowej sytuacji. W historii Ligi Mistrzów (czyli od sezonu 1992/93) tylko raz zdarzyło się odrobienie trzech bramek straty. W 2004 roku Deportivo La Coruna w rywalizacji z Milanem o awans do półfinału przegrało we Włoszech 1-4, by w rewanżu u siebie zwyciężyć 4-0. "Ważne jest, abyśmy zdobyli gola jak najwcześniej. Real miał w przeszłości wiele magicznych wieczorów. Spróbujemy dodać do tej listy jeszcze jeden" - podkreślił niemiecki piłkarz "Królewskich" Sami Khedira. Jak poinformował trener Realu Jose Mourinho, kontuzjowany ostatnio Cristiano Ronaldo będzie gotowy do występu w rewanżu. Słynny skrzydłowy doznał urazu mięśnia uda w pierwszym spotkaniu obu drużyn, w którym zresztą strzelił jedynego gola dla gości. W weekend opuścił ligowy mecz z Atletico Madryt. Zawodnik Realu jest najlepszym strzelcem obecnej edycji Ligi Mistrzów - 12 goli. Drugie miejsce w tej klasyfikacji zajmuje Lewandowski (10 trafień). "Widzę jeszcze jakiś cień szansy dla Realu. Szykuje się wielki mecz. Pierwsza połowa pokaże, czy gospodarze mogą walczyć o awans" - powiedział były piłkarz reprezentacji Polski, obecnie wiceprezes PZPN Marek Koźmiński. Drugiego finalistę LM wyłoni środowy mecz Barcelony z Bayernem Monachium. Bawarczycy przystąpią do rewanżu, mając aż cztery bramki przewagi z pierwszego spotkania - wygrali u siebie 4-0. Wiele więc wskazuje na to, że zaplanowany na 25 maja finał w Londynie może być wewnętrzną rywalizacją niemieckich klubów. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/real-madryt-borussia-dortmund,3761" target="_blank">Real Madryt - Borussia Dortmund na żywo w INTERIA.PL (wtorek, 20.45)</a>