- Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Steauy, ale w sumie nie pamiętam, by stworzyli stuprocentową sytuację. To dobrze świadczy o naszej defensywie - dodał Michniewicz. - W przerwie powiedziałem moim zawodnikom, że jest to typowy mecz na 1:0. Kto strzeli, ten wygra. Steaua wykorzystała swoje warunki fizyczne i nie mam pretensji do swoich zawodników o stratę bramki. Nasza sytuacja na pewno jest trudna, ale nie robimy z tego tragedii. To jest tylko sport, przyszło nam grać naprawdę z silnym zespołem. Przed nami jeszcze druga połowa, wszystko się może zdarzyć - podkreślił szkoleniowiec mistrza Polski. - Nie zamierzam się pocieszać tym, że w zeszłym roku w Lidze Mistrzów Steaua gorzej grała u siebie, niż na wyjazdach. Wie też, że mój zespół stać na lepszą grę i wierzę, że to pokażemy w Bukareszcie i awansujemy - wyznał Michniewicz. - Gdybym mógł cofnąć czas, to Wojtek Łobodziński i tak zaczął by mecz na ławce. Powiedzieliśmy sobie we Wronkach, że po tym, jak doznał kontuzji i stracił sporo treningów, to przygotowujemy na Steauę wariant gry bez Wojtka. I tego się trzymałem - zakończył trener. - Nasz prezes (Gigi Becali - przyp. Red.) powiedział, że kwestia awansu jest już rozstrzygnięta? Pewnie tak jest - on jest szefem (śmiech). Ale tak poważnie, to dopiero wygraliśmy pierwszy mecz i nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. Oczywiście, dzięki wynikowi 1:0 dla nas jesteśmy w lepszej sytuacji, ale przecież Zagłębie to mocna ekipa. Potwierdziło, że nie przez przypadek zostało mistrzem Polski. Mecz stał na dobrym poziomie. - ocenił szkoleniowiec Steauy Gheorghe Hagi. Pytany, dlaczego w jego zespole od pierwszej minuty zagrał Paweł Golański, odparł: "Bo to bardzo dobry zawodnik. Musi jeszcze popracować nad wytrzymałością, ale dołączył do naszego zespołu później i nie przygotowywał się z nami. Ale nie ukrywam, że mamy wobec niego duże oczekiwania.". Notował w Lubinie Michał Białoński