Średni piłkarz, trener-furiat 55-letni dziś Ray Hudson był piłkarzem przeciętnym. Urodził się w małym miasteczku Hexham, z którego wypłynął na piłkarskie wody. Jako młody chłopak załapał się na etat w Newcastle United, jednak przez cztery lata rozegrał tam jedynie 40 meczów i dorobił się ksywki "Rocky". Szybko zdał sobie sprawę, że w lidze angielskiej furory nie zrobi, więc postanowił poszukać szczęścia poza Premier League. Swój piłkarski raj odnalazł w USA, gdzie stanowił o sile Fort Lauderdale Strikers. Ale gra w prowincjonalnej wówczas lidze w Stanach Zjednoczonych nie uczyniła go sławnym. Był co najwyżej lokalną gwiazdką. W USA grał w sumie 14 lat z półroczną przerwą na występy w Niemczech. Po zakończeniu kariery Hudson zajął się karierą trenerską. Prowadził Miami Fusion i DC United występujące w Major League Soccer. Jego kariera trwała krótko, a do dziś wspomina się jedynie pomeczowy incydent z 2001 roku, kiedy to prowadząc Fusion, po wygranym 5-0 meczu Hudson wpadł w nagłą furię. Zamiast cieszyć się z wysokiego zwycięstwa, wbiegł do namiotu gdzie odbywała się konferencja prasowa, wspiął się na biurko i wypalił do zdziwionych dziennikarzy: "Nie mam nic do powiedzenia. Jakieś pytania? Jakieś pytania!? Nie? OK!". Po czym czerwony ze złości wybiegł do szatni swojej drużyny. Wtajemniczeni mówią, że jego agresję wywołała niezbyt ambitna gra jego podopiecznych... Pod koniec kariery trenerskiej Hudson prowadził jeszcze DC United, ale w 2004 roku zakończył pracę w stolicy USA. Na stanowisku zastąpił go Polak - Piotr Nowak. Jak suszarka w wannie z gorącą wodą Hudson nie poszedł na bezrobocie. Nie kontynuował jednak pracy trenerskiej. Postanowił skorzystać z propozycji stałej współpracy z mediami i na dobre zajął się komentowaniem meczów piłkarskich w różnych stacjach telewizyjnych. Zatrudnienie Hudsona w roli komentatora dla stacji GolTV było prawdziwym strzałem "w dziesiątkę", a dla niego samego okazało się odkryciem prawdziwego powołania. Gdy tylko pojawiał się przy mikrofonie dawał się ponieść prawdziwym emocjom. Jego głos zdradzał niekłamaną i autentyczną miłość do futbolu. Gdy na boisku zaczynało się dziać coś ciekawego, Hudson darł się jak opętany. Jego głos w połączeniu z charakterystycznym akcentem, przez niektórych porównywanym z akcentem... irlandzkiego skrzata (leprechaun), błyskawicznie przysporzył mu wielu fanów. Ale nie tylko barwa głosu i akcent powodowały, że Hudsona słuchało się wyczekując na każde słowo. Charakterystyczne stały się metafory, wyszukane porównania, które konstruował na poczekaniu na wizji. Niektóre drażniły, niektóre bawiły, niektóre po prostu rozkładały na łopatki. "On elektryzuje, niczym suszarka wrzucona do wanny z gorącą wodą" - wrzeszczał, gdy Ronaldinho przewrotką pokonał bramkarza Villarreal. "Tak broniłby Lew Jaszyn, gdyby powstał z grobu. Co za obrona! Coś przekraczającego granice cudu! Zobaczmy to jeszcze raz... Iker Casillas, ten chłopak potrafi chodzić po wodzie" - emocjonował się paradą Ikera Casillasa z meczu z Sevillą w 2009 roku. Innym razem - również w meczu z Sevillą "wypalił" jak z armaty, opisując sposób celebrowania gola przez Sergio Ramosa jako...erekcję sutków (!) Widzowie przed telewizorami omal nie pospadali z krzeseł... Sergio Ramos cieszy się z gola, a Ray Hudson przechodzi sam siebie... Leo Messi ma nogi jak Tina Turner Osobny rozdział poświęcić należy uwielbieniu, jakim Hudson darzy Lionela Messiego. "Rocky" wariuje, gdy Argentyńczyk znajduje się przy piłce, a gdy strzela gole, komentator wpada w dziwny rodzaj ekstazy. "To najlepszy gracz we wszechświecie. Jego sportowa klasa mogłaby wypełnić Wielki Kanion" - mawia Hudson. Ale to rzecz jasna nie wszystko. Hudson ma w zanadrzu więcej błyskotliwych fraz opisujących Leo Messiego i jego boiskowe wyczyny. "Piłka po jego strzale przeszła, jak dym przez dziurkę od klucza", "Gdyby Messi wszedł za tobą w obrotowe drzwi, i tak wyszedłby jako pierwszy", albo "Obrońcy Espanyolu gonili go, lecz on rozpłynął się jak duch we mgle", czy też "Seksowne nogi jak Tina Turner. Messi - Simply the best!". Czy sypiącego takimi metaforami faceta da się nie lubić? Zwłaszcza, gdy na co dzień mamy do czynienia z nieśmiertelnym, przewidywalnym Darkiem Szpakowskim i jego "Tygodnikiem Kibica"... Messi - "Diamentowy Świecznik", znaleziony przez "Oko Kameleona" Ten gość wymyka się wszelkiej logice Wyczyny Hudsona za mikrofonem nie pozostały bez echa. W internecie jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się fragmenty meczów opatrzone jego komentarzem. Nierzadko więcej pochwał niż pokazywani na skrótach piłkarze, zbierał właśnie angielski "Rocky" o głosie irlandzkiego skrzata. W końcu pewnego dnia stało się coś, co musiało się stać. Jeden z fanów Raya założył stronę internetową poświęconą twórczości niezwykle kreatywnego komentatora. Strona została nazwana "Hudsonia" i opatrzono ją mottem "The wisdom of Ray Hudson" (czyli mądrość Raya Hudsona). "Ray Hudson to piłkarski komentator telewizyjny, który ma unikalną umiejętność tworzenia fraz wymykających się zarówno logice, jak i wszelkim przekonaniom. Nasza strona powstała jednak z powodu inspiracji jego fenomenalnym entuzjazmem piłkarskim, a także odwieczną pogonią za wynalezieniem nowego języka angielskiego" - piszą twórcy blogu "Hudsonia". A tak Ray Hudson szalał po wspaniałym golu Ronaldinho w meczu Barcelona - Villareal: "Chciałbym, żeby Ray Hudson mógł być komentatorem mojego życia" - życzy sobie jeden z odwiedzających stronę kibiców. Więcej pisać nie trzeba, bo cóż można dodać. Też życzylibyśmy sobie dokładnie tego samego. Stuprocentowej pewności nie mamy, ale coś nam mówi, że z Rayem każdy dzień byłby niezapomnianą przygodą... Ray Hudson - najlepszy komentator wszech czasów: Ray Hudson protestuje przeciw rozlewaniu piwa przez piłkarzy Bayernu Monachium...