Za pierwszym razem, gdy Sami Khedira dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym (przy stanie 1-0), a następnie gdy Sergio Ramos sfaulował Buraka Yilmaza (było już 3-0). "Sędzia przestraszył się nazwy Real Madryt. On nie powinien prowadzić meczów na takim poziomie" - mówił wzburzony Terim. "Jeśli nie widzisz rzutu karnego po zagraniu ręką, to nie możesz prowadzić takich spotkań. Wszyscy twierdzą, że była 'jedenastka', tylko arbiter miał inne zdanie" - dodał. "W ogóle używał gwizdka w interesujących momentach. Real Madryt nie potrzebuje sędziów, by wygrywać, ale jeśli oni nie widzą, co się dzieje, to nie masz szans. Arbiter podejmował też wiele innych złych decyzji. Normalnie nie mówię o sędziach, ale ten był okropny" - stwierdził Terim. Zdanie tureckiego szkoleniowca, przynajmniej w kwestii faulu Ramosa, podziela też madrycka prasa. Ekspert "Marki" uznał, że w tym momencie Svein Oddvar Moen podjął dwie błędne decyzje. Po pierwsze nie odgwizdał rzutu karnego, a po drugie pokazał Yilmazowi żółtą kartkę za symulowanie, która wyklucza go z udziału w meczu rewanżowym. Chyba że sprawy w swoje ręce weźmie UEFA i anuluje tę karę. 9 kwietnia w Stambule nie zagra też Ramos. On zobaczył w środę żółtą kartkę za odkopnięcie piłki po gwizdku i Jose Mourinho będzie mógł z niego skorzystać dopiero ewentualnie w półfinale. Od razu pojawiły się sugestie, że piłkarz Realu wykorzystał dobry wynik pierwszego meczu, by odpokutować karę w mniej ważnym pojedynku. Hiszpan wyśmiał te podejrzenia. "Sędzia podyktował rzut wolny z narożnika pola karnego, ale nie było nawet faulu. Takie sytuacje są denerwujące, ponieważ nie chcesz stracić bramki, po której sprawy mogłaby się skomplikować, a to była groźna sytuacja" - tłumaczył swoje zachowanie na oficjalnej stronie internetowej "Królewskich". <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-1-4-finalu,cid,636">Zobacz zestaw par ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów</a>