Jedyna bramka wtorkowego spotkania padła w czwartej minucie. Zdobył ją Luis Garcia, choć nie wiadomo czy po strzale Hiszpana piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową, lecącą futbolówkę wybił bowiem William Gallas, obrońca "The Blues". - Piłka nożna jest czasami okrutna. Musimy zaakceptować rezultat. Rywale strzelili nam jednego gola, jeśli można uznać, że to oni go zdobyli. Ja mówię, że zrobił to sędzia - powiedział Portugalczyk. - Trzeba zapytać się liniowego, dlaczego uznał tę bramkę. Żeby to zrobić, trzeba być na sto procent przekonanym, że piłka przekroczyła linię bramkową. Moi zawodnicy mówili, że tak nie było. Nie widziałem powtórek telewizyjnych tej sytuacji, ale powiedziano mi, że nie da się stuprocentowo stwierdzić czy był gol - dodał Mourinho. Szkoleniowiec Chelsea był pod wrażeniem pracy Rafaela Beniteza, menedżera "The Reds". - W finale stawiam na niego. Cieszę się z jego szczęścia i mam nadzieję, że zdobędzie puchar, dla siebie i dla Liverpoolu - powiedział Portugalczyk. - Wiem, że nie mogę wygrać wszystkiego. Nie mogę narzekać na moich zawodników, moją karierę. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Jestem tylko smutny z powodu dzisiejszego rezultatu. Ale w środę będę już przygotowywał się do następnego sezonu - dodał. Zadowolenia nie krył Benitez. - Jestem bardzo dumny. W pierwszym roku pracy zawsze ciężko jest grać cały czas na równym poziomie, a my gramy znacznie lepiej w Lidze Mistrzów niż w Premier League. To jest szczególnie trudne, kiedy pracuje się w innym kraju, posługując innym językiem - stwierdził Hiszpan. - Kiedy jesteś w finale, to wiesz, że spotkasz się z dobrym zespołem. Jeśli pokonaliśmy jednak Bayer Leverkusem, Juventus Turyn i Chelsea, to możemy także pokonać AC Milan lub PSV Eindhoven - dodał.