- Przegraliśmy pierwszy mecz w tej edycji Ligi Mistrzów i wiemy, że czeka nas cały czas dużo pracy. Mamy młodą drużynę, wielu nowych zawodników, choć tak naprawdę tej porażki można było uniknąć. Przy pierwszym golu, po wybiciu naszego bramkarza przegraliśmy pojedynek główkowy, potem były dwa szybkie podania i bramka. Druga padła po stałym fragmencie gry, "do szatni" - mówił Glik. Polak nie uniknął drobnych błędów, choć bardziej dotyczyły one całej formacji obronnej Monaco. Najczęściej jednak imponował przewidywaniem gry, wyprzedzaniem rywali i przejmowaniem piłki. Także w bezpośrednich pojedynkach z Costą. Jak stwierdził po spotkaniu w rozmowie na antenie Polsatu Sport, Hiszpan jest "nieprzyjemnym" przeciwnikiem. - Ale chyba nieźle sobie radziłem - dodał z uśmiechem Glik. Miał też okazję, aby zostać bohaterem gospodarzy. Niewiele brakło, aby doprowadził do remisu tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego. Jego uderzenie piłki głową przeszło jednak tuż obok słupka. Przeszkodził Juanfran, a obrońca Monaco aż uderzył pięścią w murawę ze złości. - Piłka była dobrze dośrodkowana, z właściwą siłą. Chciałem ją skontrować do ziemi. Szkoda, jeden punkt byłby na pewno cenny, ale w piątek mamy kolejny mecz ligowy, więc teraz trzeba się dobrze "zrekuperować" - zakończył polski obrońca. RP