Jednak najlepsze wrażenie w pierwszych meczach Champions League sprawiła Chelsea Londyn, która pokonała na wyjeździe Paris Saint Germain aż 3:0. W 29. minucie spotkania na Parc de Princes Lampard dośrodkował z rzutu rożnego, bramkarz Letizi minął się z piłką, a Terry głową otworzył wynik meczu. Kolejną bramkę The Blues strzeli rywalom tuż przed gwizdkiem na przerwę, a piłkę po akcji Kezmana do pustej bramki wpakował Drogba. Ten sam zawodnik ustalił wynik spotkania na 3:0, strzałem z rzutu wolnego. W drugim meczu tej grupy (H) FC Porto bezbramkowo zremisowało z CSKA Moskwa. Obrońcy tytułu zawiedli swoich fanów, którzy czekali na powtórkę wspaniałej gry z poprzedniego sezonu. Faworyt grupy E Arsenal Londyn pokonał na Highbury PSV Eindhoven 1:0 (1:0). W 40. minucie Henry znakomicie uderzył z 25 metrów. Zoetebier zdołał obronić, ale przy dobitce Piresa z kilku metrów był szans. Radość piłkarzy i kibiców "Kanonierów" okazała się przedwczesna. Arbiter spotkania dopatrzył się pozycji spalonej francuskiego pomocnika. Kilkadziesiąt sekund później podopieczni Arsene'a Wengera strzelili bramkę w sposób zgodny z przepisami gry w piłkę nożną. Kapitalnym rajdem popisał się Henry. Napastnik Arsenalu mijał kolejnych obrońców PSV i z lewej strony zagrał przed bramkę. Alex próbował wybić futbolówkę, ale zrobił to tak niefortunnie, że ta wpadła do siatki PSV. - Myślę, że nie zagraliśmy dziś na swoim normalnym poziomie. Nasi rywale postawili dziś trudne warunki. Wygraliśmy i to jest dla nas najważniejsze - powiedział Dennis Bergkamp. W drugim meczu tej grupy Panathinaikos Ateny wygrał z Rosenborgiem Trondheim 2:1 (1:0). W barwach "Wszechateńskich Koniczynek" zabrakło Polaków. Emmanuel Olisadebe wciąż leczy kontuzję, natomiast Maciej Bykowski obserwował poczynania kolegów z trybun. Bohaterem meczu był argentyński napastnik Panathinaikosu Ezequiel Gonzalez, który dwukrotnie pokonał bramkarza mistrza Norwegii Espena Johnsena. Pierwszego gola Gonzalez strzelił w 43. minucie. Drugą bramę Argentyńczyk dołożył dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego, kiedy to strzałem pod poprzeczkę nie dał żadnych szans golkiperowi Rosenborga. Honorowy gol dla gości padł w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Na listę strzelców wpisał się Frode Johnsen. Spotkanie Celtiku Glasgow z FC Barcelona rozpoczęło się z 15-minutowym opóźnieniem. W wyjściowym składzie "Barcy" zabrakło Larssona, który przez siedem lat był zawodnikiem szkockiego klubu i strzelił w tym czasie 292 gole. W 20. minucie prowadzenie dla Barcelony zdobył Deco, który strzałem w długi róg z prawej strony pola karnego pokonał Marshalla. Dziesięć minut po przerwie powinno być 2:0. Guily został sfaulowany w polu karnym przez McNamarę, a sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Strzał Ronaldinho z rzutu karnego wyśmienicie obronił jedną ręką golkiper Celtiku. "Niewykorzystane sytuacje się mszczą" - mówi porzekadło piłkarskie. Bardzo szybko przekonali się o tym podopieczni Rijkaarda. W 59. minucie do wyrównania doprowadził Sutton, który kilka minut wcześniej pojawił się na placu gry (zastąpił Juninho). Ostatnie słowo należało jednak do gości. W 78. minucie Giuly zdobył gola na 2:1, a cztery minuty później byłych kolegów "dobił" Larsson (Szwed w 63. minucie zmienił Ronaldinho). W grupie G oba spotkania zakończyły się zwycięstwem gospodarzy 2:0. Inter Mediolan pokonał Werder Brema, a Valencia uporała się z Anderlechtem Bruksela. Łatwiejsze zadanie miał Inter bowiem mistrz Niemiec od 5. minuty grał w "10", gdyż czerwoną kartkę za faul na wychodzącym na czystą pozycję Adriano otrzymał Ismael. Przewinienie miało miejsce w polu karnym i arbiter Lubos Michel podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Christian Vieri, strzelił, ale jego uderzenie obronił bramkarz Reinke. Kolejny rzut karny wykonywał już sam poszkodowany, czyli Adriano, którego w polu karnym w 33. minucie powalił Baumann. Brazylijczyk pewnym uderzeniem dał prowadzenie swojemu zespołowi. Również Adriano zamknął wynik meczu, kiedy to w 89. minucie po podaniu Verona umieścił piłkę w bramce zespołu z Bremy. - Męczyliśmy się w końcówce meczu, ale ważne jest że wygraliśmy i zaczęliśmy rozgrywki bardzo dobrze. Jestem zadowolony, bo Liga Mistrzów jest długa i trudna, a dobry początek jest bardzo ważny - powiedział po meczu trener Interu Roberto Mancini. Według opinii fachowców w grupie F prym będą wiodły "jedenastki" AC Milan i FC Barcelona. Tymczasem skazywany na pożarcie ukraiński Szachtar Donieck z Mariuszem Lewandowskim w składzie (Polak rozegrał cały mecz) stawił zacięty opór mistrzowi Włoch. Ostatecznie wygrał faworyt 1:0. Zwycięski gol dla Milanu padł dopiero w 84. minucie, a jego autorem był Seedorf. Warto zaznaczyć, że stroną przeważająca w tym spotkaniu byli piłkarze gospodarzy i kto wie jakim wynikiem zakończyłoby się to spotkanie, gdyby Chorwat Srna nie wyleciał z boiska w 53. minucie za dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Zobacz tabelę grupy E Zobacz tabelę grupy F Zobacz tabelę grupy G Zobacz tabelę grupy H Zdjęcia z pierwszych spotkań Ligi Mistrzów sezonu 2004/2005 znajdziesz TUTAJ!