Do 6 marca i spotkania rewanżowego między PSG a Realem w Lidze Mistrzów jest jeszcze dużo czasu, prawie trzy tygodnie, ale batalia psychologiczna już się zaczęła. Wystąpienie trenera PSG należy traktować właśnie w tych kategoriach. Włoch Gianluca Rocchi popełnił kilka błędów, m.in. dał się nabrać na żółtą kartkę dla Adriena Rabiota, który nawet nie dotknął Luki Modricia, ale trudno zarzucać mu, że wypaczył wynik spotkania. O co więc chodzi? Wiele wskazuje na to, że paryżanie przyjęli nową taktykę. A w zasadzie obowiązuje ona od pierwszych chwil po meczu. Dziennik "Le Parisien" ujawnił, że w szatni po końcowym gwizdku szybko zostało ustalone, co należy mówić w rozmowie z dziennikarzami. Innymi słowy - "przekaz dnia" powinien zwracać uwagę na pracę włoskiego sędziego. Po co? Aby już wywierać presję na arbitrów przed spotkaniem rewanżowym. Skądkolwiek będą. Jeśli dobrze przeanalizujemy pomeczowe wypowiedzi, okaże się, iż rzeczywiście taki był główny wątek poruszany przez prezesa al-Khelaifiego, trenera Emery’ego i piłkarzy. Nieznacznie wyłamał się tylko Rabiot, przypominając, że "łatwo jest strzelać 8 goli przeciwko Dijon, ale to w takich meczach jak z Realem trzeba wygrywać". Jak na nietypową prośbę Unaia Emery’ego zareaguje UEFA? Trudno sobie wyobrazić, że ją spełni. RP