Sport.de pisze, że Liverpoolowi została w tym sezonie de facto jedna szansa na sukces i jest nią właśnie potencjalny triumf z Champions League. W pucharowych rozgrywkach w Anglii "The Reds" nie biorą już udziału, a szanse na obronę mistrzowskiego tytułu są w praktyce zerowe. Tymczasem Lipsk znajduje się w zgoła odmiennej sytuacji. Na arenie krajowej wciąż ma szansę na dublet. W tabeli Bundesligi do prowadzącego Bayernu traci ledwie dwa punkty. A w maju zagra w półfinale Pucharu Niemiec z Jahn Regensburg lub Werderem Brema. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Na to samo zwracają uwagę dziennikarze "Sport Bilda", konstatując: "Cudu w Budapeszcie nie było. Ekipa z Lipska może się skoncentrować już tylko na polowaniu na Bayern w lidze. I na batalii o finał DFB Pokal". Z kolei skysport.de przypomina, że menedżer Liverpoolu był doskonale przygotowany na agresywną postawę niemieckiego rywala. "Na pewno nie podadzą nam filiżanki kawy i bukietu róż" - mówił jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Tymczasem, co niespotykane na tym etapie rywalizacji, arbiter nie pokazał kartki żadnemu zawodnikowi jednej i drugiej drużyny. Pomeczową wypowiedź trenera pokonanych, Juliana Nagelsmanna, przytacza sportschau.de: "Nie byliśmy dzisiaj wystarczająco mocni, by zadać decydujące ciosy. Praktycznie w ogóle nie nawiązaliśmy do takiego poziomu, który prezentujemy w Bundeslidze". Słowa zadziwiające, biorąc pod uwagę fakt, że pożegnaliśmy półfinalistę poprzedniej edycji Lig Mistrzów. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-1-8-finalu,cid,816,rid,4507,sort,I" target="_blank">Liga Mistrzów - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>