<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-liga-mistrzow-faza-grupowa,cid,636,rid,3276,sort,I">Liga Mistrzów - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> Spotkanie w Baku, które z uwagi na różnicę czasu rozpoczęło się o godzinie 18 czasu polskiego, było historyczne. Po raz pierwszy mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów odbył się w dalekim Azerbejdżanie. Gospodarze marzyli o zwycięstwie, aby zatrzeć plamę sprzed dwóch tygodni, kiedy przegrali 0-6 z Chelsea Londyn. Goście musieli wygrać, żeby realnie liczyć się w walce o awans z Chelsea i Atletico Madryt. Na ławce rezerwowych mecz rozpoczęli Jakub Rzeźniczak oraz piłkarze znani z Ekstraklasy - Dani Quintana i Wilde-Donald Guerrier. Rzymianie, którzy przyjechali do Azerbejdżanu po pierwsze od siedmiu lat wyjazdowe zwycięstwo na poziomie fazy grupowej Ligi Mistrzów, nie radzili sobie z wysokim pressingiem zespołu Gurbana Gurbanova, ale w sukurs przyszedł stały fragment gry. Z rzutu rożnego zacentrował Aleksandar Kolarov, a po fatalnym piąstkowaniu Ibrahima Sehicia, piłka trafiła do Lorenzo Pellegriniego. Włoch wypatrzył Kostasa Manolasa i dograł na piąty metr, skąd piłkę do bramki wpakował stoper z Grecji. Azerowie wyglądali bardzo dobrze, ale nie potrafili przełożyć tego na sytuacje podbramkowe. Skrzętnie wykorzystała to Roma, która podwyższyła prowadzenie. Gregoire Defrel zagrał do Edina Dżeko, a ten, silnym strzałem pod poprzeczką, pokonał Sehicia. Dwubramkowe prowadzenie znacznie ośmieliło "Giallorossich". Piłkarze Eusebio di Francesco podeszli wyżej do rywala i przypłacili to golem! Dino Ndlovu znakomicie zagrał do Pedro Henrique, a Brazylijczyk, uderzeniem w środek bramki, pokonał Alissona. Stracona bramka nie zniechęciła Włochów, którzy już trzy minuty później znów mogli mieć dwa gole przewagi. Stephana El-Shaarawy'ego doskonale wypatrzył Defrel, ale piłkę z linii bramkowej wybił Sehić. Bośniacki bramkarz z minuty na minutę wyglądał lepiej. Trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, znakomitym wyjściem z bramki zatrzymał Defrela. Animuszu poczynaniom zespołu Gurbana Gurbanova dodawała 65-tysięczna publiczność zgromadzona na Stadionie Olimpijskim. Fanatyczni kibice gorącym dopingiem motywowali Karabach do walki o wyrównującą bramkę. Pięć minut po przerwie, zza pola karnego, minimalnie chybił Michel. Drużyna di Francesco również odpowiedziała z dystansu, ale płaski strzał Pellegriniego zatrzymał Sehić. Chwilę później, ponad bramką uderzył Kolarov, a próbę Bruno Peresa odbił bramkarz. Azerowie chcieli wykorzystać rzęsisty deszcz i coraz częściej próbowali zza pola karnego. Niewiele ponad kwadrans przed końcem huknął Gara Garayev, ale piłka, odbita od rywala, wylądowała za linią boczną. Bohaterami gospodarzy mogli zostać rezerwowi. Guerrier idealnie zagrał do Tarika Elyounoussiego, ale Norweg popełnił błąd w przyjęciu i nie zdołał oddać celnego strzału. W ostatniej minucie bliski szczęścia był Ndlovu, który uderzył głową po wrzutce z lewej strony, ale przeniósł piłkę tuż obok słupka. Igrająca z losem Roma nie dała sobie w końcówce strzelić gola, ale mecz w stolicy Azerbejdżanu potwierdził, że wyjazdy do Baku nie będą łatwą i przyjemną wycieczką krajoznawczą, a na trzy punkty trzeba solidnie będzie solidnie zapracować. Kamil Kania Karabach Agdam - AS Roma 1-2 (1-2) Bramki: Kostas Manolas (7.), Edin Dżeko (15.) - Pedro Henrique (29.) Żółte kartki: Garayev, Henrique (Karabach), Gonalons (Roma). Karabach: Ibrahim Sehić - Maksim Miedwiedjew, Badavi Huseynov, Rashad Sadygov, Ansi Agolli - Richard, Gara Garayev, Pedro Henrique (76, Tarik Elyounoussi), Michel (88, Dani Quintana), Mahir Madatov (82, Wilde-Donald Guerrier) - Dino Ndlovu. Roma: Alisson - Bruno Peres, Kostas Manolas, Juan Jesus, Aleksandar Kolarov - Lorenzo Pellegrini (82, Kevin Strootman), Maxime Gonalons (67, Daniele De Rossi), Radja Nainggolan, Gregoire Defrel (58, Alessandro Florenzi) - Edin Dżeko, Stephan El-Shaarawy. Sędzia: Artur Soares Dias (Portugalia).