Była 90. minuta spotkania w Amsterdamie, gdy Ramos sfaulował Dolberga, a sędzia Skomina pokazał mu żółtą kartkę. Kapitan Realu, który rozgrywał właśnie 600. mecz w barwach "Królewskich" i dla którego gra na pograniczu faulu, mówiąc dyplomatycznie, nie jest nowością, zaskoczył jednak w rozmowie z dziennikarzami, przyznając, że... starał się o taką karę. "Skłamałbym, twierdząc, że o tym nie myślałem. Nie chodzi tu o lekceważenie przeciwnika, ani o to, że wynik dwumeczu jest przesądzony. W futbolu czasem trzeba podejmować trudne decyzje" - mówił dość enigmatycznie Ramos w tzw. strefie mieszanej, cytowany przez hiszpańskie media, m.in. madrycką "Markę". Jaki miałby w tym cel? Gwarancję, że - po opuszczeniu jednego meczu, rewanżowego z Ajaksem - będzie mógł spokojnie grać w ewentualnym ćwierćfinale. Problem w tym, że takie zachowanie (i przyznanie się do tego) może skutkować karą odsunięcia od dwóch meczów, w zależności od tego, co sędzia zawarł w protokole pomeczowym. Dlatego Ramos szybko zaczął wycofywać się ze swoich słów. Na Twitterze napisał, że "w trakcie meczu są różne napięcia", "że trzeba błyskawicznie podejmować decyzje", że "najgorsze jest to, iż nie będzie mógł być razem z kolegami w rewanżu". Po czym dodał jeszcze bardziej wprost: "Chcę jasno podkreślić, nie wymuszałem żółtej kartki". Co ciekawe, do podobnej sytuacji doszło już w 2010 roku, a w jednej z głównych ról wystąpił... Jerzy Dudek. Rezerwowy bramkarz Realu był wówczas pośrednikiem tajnej informacji od trenera Jose Mourinho do Ikera Casillasa, który następnie przekazał ją Ramosowi. W efekcie w samej końcówce dwaj zawodnicy z Madrytu - właśnie Ramos i Xabi Alonso - zostali wyrzuceni z boiska, bo zostali ukarani przez arbitra po raz drugi za... grę na czas. W kolejnym spotkaniu w fazie grupowej, z Auxerre, pauzowali, za to mogli spokojnie wystąpić w 1/8 finału. Ramos został wtedy ukarany kwotą 20 tys. euro. Najciekawsze jest to, że w tamtym spotkaniu Real też grał z Ajaksem w Amsterdamie. RP Zobacz wyniki Ligi Mistrzów