Lineker doszedł do takich wniosków po obejrzeniu środowego spotkania Manchesteru United z Barceloną. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym na Old Trafford angielski zespół przegrał z drużyną Lionela Messiego 0-1. Zdaniem byłej gwiazdy reprezentacji Anglii, dziś dziennikarza, po zdobytej bramce ataki Barcelony wyhamowały. Miało się tak stać głównie z powodu zasady premiowania bramek na wyjeździe. Według niej, przy równej liczbie goli strzelonych przez obie drużyny, bramki zdobyte na stadionie rywala liczą się podwójnie. Dlatego piłkarze z Anglii do awansu potrzebują strzelenia co najmniej dwóch bramek na Camp Nou. - Chciałbym zobaczyć eksperyment i na sezon wyeliminować zasadę premiowania bramek na wyjeździe. Drużyna, która gra pierwszy mecz u siebie, zawsze podchodzi do spotkania bardziej ostrożnie. Gdyby UEFA zrezygnowała z tej zasady, gospodarze graliby bardziej otwarcie. Nie byłoby aż takiego strachu przed stratą bramki - przekonuje Lineker. Z wnioskami dziennikarza zgodził się Owen Hargreaves, były piłkarz Manchesteru United, który był gościem studia telewizji BT Sport. - Barcelona po strzeleniu gola wyraźnie spuściła z tonu. Na szczęście dla Manchesteru, ta drużyna pokazała już, że potrafi odrabiać straty. W poprzedniej rundzie przegrała u siebie z Paris Saint-Germain 0-2, a zdołała awansować. To samo może stać się w Barcelonie, w rewanżu oczekuję jednak od United lepszej gry - podkreśla były pomocnik. Zespół z czerwonej części manchesteru po raz ostatni zagrał w półfinale Ligi Mistrzów w sezonie 2010/2011. Wtedy dotarł nawet do finału, gdzie przegrał 1-3... z Barceloną.<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-cwiercfinaly,cid,636,rid,3566,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki Ligi Mistrzów</a>DG