Zachwycające w ostatnich latach w Lidze Mistrzów Atletico, w tym sezonie wyraźnie spuściło z tonu. Mało tego. Pojawiły się informacje, że Diego Simeone może pożegnać się z pracą. W Madrycie nikt nie chce o tym słyszeć. Trener zrobił dla klubu zbyt wiele dobrego, więc każdy w zespole powtarza, że Argentyńczyk odejdzie na własnych zasadach. Mecz z Romą miał odczarować nowy stadion Wanda Metropolitano, gdzie Atletico nie wygrało od pięciu spotkań. Z kolei w Lidze Mistrzów jeszcze nie zaznało zwycięstwa ani u siebie, ani na wyjeździe. Rzymianie przyjechali do Hiszpanii po remis, który dawał im awans z grupy, a jednocześnie pogrążał gospodarzy. Atletico próbowało atakować od początku, ale widać było, że drużyna jest daleka od wysokiej formy. Miała przewagę, atakowała, ale niewiele z niej wynikało. Nie potrafiła poważnie zagrozić bramce gości. Pierwsze zagrożenie pojawiło się w 63. minucie ze strony Romy. Trochę przypadkowo, bo Radja Naingollan chciał wrzucać, a trafił w słupek. Akcja podziałała na Atletico motywująco. Chyba nikt na stadionie nie żałował, że musiał czekać do 69. minuty na gola dla swoich pupili. Wślizgiem dośrodkowywał Angel Correa, Antoine Griezmann uderzył "nożycami", a piłka wpadła do siatki. To był gol cudowny, na długo zapadający w pamięć. W końcówce Roma straciła prawego obrońcę. Za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Bruno Peres. Atletico wykorzystało osłabienie rywala. Na 2-0 podwyższył Kevin Gameiro. Gospodarze trochę na osłodę, bo przed ostatnią kolejką mają już tylko matematyczne szanse na wyjście z grupy. Muszą wygrać w Londynie z Chelsea i liczyć na potknięcie Romy z Karabachem, co wydaje się nieprawdopodobne. Najpewniej zagrają w Lidze Europy. Atletico Madryt - AS Roma 2-0 (0-0). Raport meczowy Bramki: 1-0 Antoine Griezmann (69.) 2-0 Kevin Gameiro (85.) Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy C Ligi Mistrzów