- To zły wynik, niewykorzystana szansa, bo po zwycięstwie znaleźlibyśmy się w znakomitej sytuacji. Jednak we wczesnej fazie meczu straciliśmy bramkę z zespołem, który był nastawiony tylko na grę defensywną. Nie mogliśmy już odzyskać kontroli nad spotkaniem - żalił się Leonardo. Prowadzony przez niego Milan zawodzi na wszystkich frontach. W tabeli Serie A zajmuje 11 miejsce, z dwoma zwycięstwami, dwoma remisami i dwiema porażkami na koncie. - To tak zwana reakcja łańcuchowa - twierdzi brazylijski szkoleniowiec. Co trzeba zmienić? - Musimy być bardziej zrelaksowani, spokojni, zjednoczeni i po prostu ciężko pracować - odpowiada Leonardo, na którego od dłuższego czasu wylewane są kubły krytyki. Na pytanie o to, czy gdyby mógł cofnąć się w czasie, mimo wszystko przyjąłby posadę trenera Milanu, odpowiada jednak twierdząco. - Kocham Milan i w tym momencie nie martwię się o siebie - zapewnia. - Teraz czeka nas mecz w Serie A, a następnie jest przerwa na reprezentację, która może nam pomóc w reorganizacji gry - mówi Leonardo. A pod koniec października Milan zagra z Realem Madryt. - To będzie dla nas trudny test - uważa trener. Czytaj także: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news/koncert-ronaldo-upokorzony-milan,1376103">Koncert Ronaldo, upokorzony Milan</a>