Liga Mistrzów - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabele! Sześć goli straconych, zero strzelonych. Od bolesnego łomotu rozpoczęła Legia swoją przygodę z Ligą Mistrzów. - Przeciwko Borussii zagraliśmy katastrofalnie. Ale taki jest nasz poziom, właśnie tak wyglądało nasze zetknięcie z wielką piłką - powiedział albański szkoleniowiec.Fatalnie zaprezentowała się zwłaszcza obrona. Hasi musiał wystawić na środku defensywy Macieja Dąbrowskiego i Jakuba Czerwińskiego, którzy nigdy ze sobą nie grali. Do tego wobec absencji Adama Hlouska za kartki, na lewej obronie musiał zagrać Guilherme. - Musiałem dziś eksperymentować ze składem. Wysłałem do gry Czerwińskiego i Dąbrowskiego, bo nikogo innego nie miałem do dyspozycji. To są nasi zawodnicy i powinni być gotowi do gry. Widać, że defensywie radzimy sobie dużo gorzej, jeśli nie ma na boisku Michała Pazdana (jest kontuzjowany - przyp. red.). Pojawiają się pytania, dlaczego na lewej obronie zagrał Guilherme. Przypominam, że Adam Hlousek pauzował za kartki. Przecież nie wystawię tam bramkarza - dodał szkoleniowiec. Największe pretensje do swoich piłkarzy Albańczyk miał za problemy z komunikacją w drużynie. - Szczególnie widać to w obronie. Tak było przy drugiej bramce dla Borussii. Gol padł po rzucie wolnym i źle ustawionej pułapce ofsajdowej, czterech piłkarzy wyszło do przodu, jeden został. Bolesne było także to, że traciliśmy gole po stałych fragmentach. Borussia przecież wcale nie ma wyższych zawodników od nas - zakończył. - Kogo innego mogłem wystawić na lewej obronie? Czekamy na niedzielny mecz ligowy z Zagłębiem Lubin i to nie był czas, aby ryzykować. W drugiej połowie postawiliśmy sobie za cel nie stracić bramki, a może strzelić. Jednak nie udało się to, mimo że zespół Borussii nie wywierał już większej presji. Nie jest przyjemnie przegrać 0-6, ale to oddaje nasz poziom. Musimy patrzeć realistycznie - zakończył. W dużo lepszym, co zrozumiałe, nastroju był szkoleniowiec gości Thomas Tuchel. - Jeśli coś wygląda, że było osiągnięte łatwo, to może oznaczać, że kryje się za tym sporo pracy. Problemem Legii było to, że zagraliśmy bardzo dobrze przez pierwsze 20 minut. Byliśmy szybcy i skuteczni. Szybko zdobyte bramki pozwalają na większą pewność siebie. Nie mam pojęcia, czy to my byliśmy tak mocni, czy Legia tak słaba. Jesteśmy sami dla siebie miarą. Dopiero zamierzamy się przekonać o swojej sile. Nie ma co ukrywać, że byliśmy zdecydowanie lepsi i mieliśmy wiele sytuacji bramkowych. Jednak ciężko na to zapracowaliśmy - podsumował Niemiec. Kolejnym rywalem "Wojskowych" w Lidze Mistrzów będzie Sporting Lizbona, który przegrał w środę z Realem Madryt 1-2. Z Warszawy Krzysztof Oliwa