Data 4 grudnia 1996 roku jest w naszej piłce symboliczna. Niedługo minie 14 lat od chwili, gdy zespół z "Ekstraklasy" zagrał ostatni raz w Lidze Mistrzów. Już w następnych eliminacjach Widzew Łódź spotkał się z Neftchi Baku strzelając mu w 180 minut 10 goli bez straty choćby jednego. Przypominam o tym tylko po to, by udowodnić, że przez te kilkanaście lat, to nie polski futbol gonił Europę, ale azerski. Wczoraj mistrz Azerbejdżanu wygrał w Poznaniu z zespołem nazywanym dumnie: "wizytówką polskiego futbolu". Wizytówką okazał się jak na razie tylko bramkarz Kotorowski. Różne losy przechodziły najlepsze polskie drużyny w eliminacjach Champions League przez te nieszczęsne, ostatnie 14 lat. Bywało, że Wisła, Legia lub ŁKS trafiały na Real Madryt, Barcelonę, czy Manchester United gdzie wynik rywalizacji był przesądzony zanim polski piłkarz postawił nogę na boisku. Pięć lat temu klub z Krakowa znalazł się nawet o krok od awansu - odpadając z Panathinaikosem dopiero po dogrywce (3-1 i 1-4). Przełomem wydawała się jednak chwila, kiedy nowy szef UEFA Michel Platini zmienił przepisy tak, by zespoły ze Wschodu nie musiały bić się w eliminacjach z drużynami najsilniejszych lig Europy. Losu naszych drużyn znacząco to jednak nie poprawiło. Po ubiegłorocznej porażce Wisły Kraków z Levadią Tallin nie ma już rzeczy, która kompromitowałaby polski futbol klubowy. Wygrane karne Lecha z mistrzem Azerbejdżanu traktowałbym więc raczej w kategoriach odbicia się od dna. Od czasu powołania Champions League polski zespół startuje w eliminacjach 19. raz. Sukcesem zakończyły je tylko Legia (1995-96) i Widzew (1996-97). Poza tym Wisła Kraków odpadała sześć razy, trzy razy Legia, po dwa Lech i Widzew, po razie ŁKS, Polonia Warszawa i Zagłębie Lubin. Trudno znaleźć punkt zaczepienia, na którym można by oprzeć optymistyczną teorię o szansach poznaniaków w kolejnej rundzie. Przez 14 lat posuchy w Polsce Sparta Praga grała w fazie grupowej Champions League aż sześć razy. By mieć cień nadziei poznaniacy muszą przypomnieć sobie jak walczyli zaledwie kilkanaście miesięcy temu w nieistniejącym już Pucharze UEFA eliminując Austrię Wiedeń, Nancy, czy Feyenoord Rotterdam. Wracając jednak do eliminacji Champions League w postawie piłkarzy Lecha nie ma nic zawstydzającego. Grają po prostu tak, jak przystało na mistrza Polski. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1924012" target="_blank">Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego</a>