Kluczowa dla losów meczu okazała się sytuacja z siódmej minuty, gdy Lois Openda upadł w polu karnym gospodarzy. Austriackie media przekonują, że faulu nie było, ale Marciniak miał podstawy, aby odgwizdać "jedenastkę", bo Gernot Trauner zagapił się i najpierw pozwolił Opendzie wbiec przed siebie, a potem chcąc wybić piłkę, kopnął rywala w staw kolanowy. Faul więc był, pytanie tylko, czy wcześniej Marciniak nie powinien odgwizdać spalonego? Powtórki pokazują, że Openda był lekko wysunięty przed pilnującego go obrońcę. Chodziło o centymetry, więc polski sędzia miał prawo tego nie dostrzec, ale właśnie na wypadek takich sytuacji wprowadzono VAR. Marciniak nie miał wątpliwości co do przewinienia Traunera i od razu wskazał na jedenasty metr, ale na aż trzy minuty wstrzymał wykonanie karnego, żeby sędziowie VAR mogli dokładnie przeanalizować sporną sytuację. Siedzący w furgonetce przed stadionem sędzia VAR Paweł Gil potwierdził, że gościom należy się "jedenastka". Pewnym strzałem na gola zamienił ją Hans Vanaken i to Belgowie są bliżej awansu do Ligi Mistrzów. "Niesamowite! Najpierw był spalony, a potem karny, którego nie powinno być" - kręcił głową szef austriackiej Bundesligi Eben Bauer, którego cytuje krone.at. Internetowe wydanie "Kronen Zeitung" pyta wprost: "Po co był sędzia?". Szef austriackich sędziów Thomas Prammer podkreślił, że VAR sprawdzał tylko faul, a nie przeprowadził analizy pod kątem spalonego. Austriacy są oburzeni i rozczarowani. "Pierwsze użycie VAR-u w Austrii przyniosło błędną decyzję" - podkreślają. Awans do rozgrywek grupowych to nie tylko wielki prestiż, ale także ogromne pieniądze. Zwycięstwo w dwumeczu play-offów eliminacji zapewni nagrodę w wysokości 10 mln euro. MZ