Piąty raz z rzędu Juventus przegrał w finale - tą ponurą statystykę przypomina Ansa. Dodaje, że ostatnim szczęściarzem, który podniósł zdobyty przez turyńskich piłkarzy Puchar był Gianluca Vialli w "odległym 1996 roku" po pokonaniu Ajaksu Amsterdam na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. Podkreśla się, że w porównaniu z poprzednimi finałami, także tym sprzed dwóch lat, biało-czarni przyjechali do Cardiff w bardzo dobrej formie i znacznie pewniejsi siebie. Ale i to, dodają sprawozdawcy, nic nie pomogło. Real Madryt, przyznają, dosłownie "rozniósł" Juventus, utwierdzając wielu w przekonaniu, że nad klubem wisi klątwa. O klątwie tej pisze też turyńska "La Stampa" na swej stronie internetowej. Jak zaznacza, po raz kolejny "prysnęło marzenie" i to "na krok od szczęścia".- Biało-czarnym nie wystarczyła pierwsza połowa, rozegrana z talentem, determinacją i zdolnością do reakcji - ocenił dziennik. - Piłkarze Juventusu patrzyli na to, jak ich rywale świętują. Już po raz siódmy na dziewięć finałów. To kolejny rekord; niestety smutny - konstatuje gazeta. "La Gazzetta dello Sport" pisze, że ta porażka to "cios pięścią prosto w serce" i ponowna nieudana próba przedarcia się przez mur "europejskiego więzienia", gdzie "nie ma końca" odbywanej kary. - Tak bliscy wyzwoleńczej radości, tak odrzuceni do głębokiej studni depresji przegranych finałów - dodaje sportowy dziennik. Przyznaje, że po tym wieczorze "z głębi tej studni nic nie widać". Włoskie media poinformowały, że w Neapolu, gdy zakończył się mecz w Cardiff, w niebo wystrzeliły fajerwerki. W ten sposób kibice odwiecznego rywala Juventusu, Napoli świętowali przegraną turyńczyków i sukces Realu, za który trzymali kciuki. Od rana w wielu punktach miasta pod Wezuwiuszem powiewały flagi klubu z Madrytu. W godzinach poprzedzających sobotni finał we włoskich mediach pojawiły się spekulacje o możliwym przejściu Wojciecha Szczęsnego do Juventusu. Niektórzy dziennikarze twierdzili wręcz, że obecny bramkarz AS Roma, wypożyczony z Arsenalu, jest o krok od klubu z Turynu. Nikt nie potwierdził dotychczas tych pogłosek. Z Rzymu Sylwia Wysocka