<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-1-8-finalu,cid,636,rid,2629,sort,I" target="_blank">Liga Mistrzów. Wyniki i statystyki - kliknij tutaj!</a> Bayern Monachium zremisował wczoraj na wyjeździe 2-2 z Juventusem Turyn w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Gola dla niemieckiego zespołu nie strzelił tym razem Robert Lewandowski. Polak był uważnie pilnowany przez obrońców, a w drugiej połowie meczu doskoczył do niego nawet... napastnik Juventusu Mario Mandżukić, który po jednej z akcji w środkowej strefie boiska wściekły przyłożył czoło do czoła "Lewego" i wykrzyczał do niego kilka gorzkich słów. Polak po meczu przyznał, że zachowanie Chorwata niespecjalnie go zaskoczyło. "To jest styl Mandżukicia. Chorwat tak już ma, że zaczepia przeciwników" - powiedział Lewandowski. Mandżukić za ostrą sprzeczkę z Polakiem nie dostał nawet żółtej kartki od sędziego. Zapytany o to, czy rywal powinien wylecieć z boiska, Lewandowski stwierdził, że Chorwat zasłużył najwyżej na "żółtko". "Sędzia dobrze zrobił, że nie pokazał mu czerwonej kartki. Nie sądzę, żeby to było zagranie na ‘czerwień’. Natomiast przydałaby się tam żółta kartka" - ocenił Polak. "Atmosfera meczu była gorąca, fajnie się grało na tym pięknym nowym stadionie. Prowadziliśmy 2-0, szkoda że nie strzeliliśmy przynajmniej o jedną bramkę więcej" - podkreślił "Lewy". "Musimy zagrać lepiej w meczu u siebie. W rewanżu trzeba będzie pokazać klasę i pokonać Juventus. Troszkę żałuję, bo dziś sam miałem kilka sytuacji i też mogło się to inaczej zakończyć" - dodał napastnik Bayernu. "Trzeba brać taki wynik jaki jest, bo już się nic nie zmieni. Jesteśmy w dobrym położeniu przed rewanżem. 2-2 z Juventusem na wyjeździe to jest dobry prognostyk" - zakończył Lewandowski.