3. runda eliminacji Ligi Mistrzów. Sprawdź wyniki - kliknij tutaj! Interia: Lech Poznań przegrał z FC Basel 1-3. "Kolejorz" zasłużył na taki wymiar kary? Jacek Bąk: - Szkoda tej porażki, bo przed meczem wydawało się, że Szwajcarzy są do ugryzienia. Lech ma fajną drużynę, ale mecz mu się zupełnie nie ułożył. Basel nie było wcale wielką drużyną, ale trzeba przyznać, że to świetnie zgrana ekipa. Nie stracili gola na początku meczu, a potem potrafili skarcić Lecha. I to aż trzy razy. - A mistrz Polski? Zapłacił frycowe. Zabrakło doświadczenia i ogrania w meczach o poważną stawkę. Zawodnicy "Kolejorza" po prostu wyglądali inaczej, niestety trochę gorzej niż piłkarze Basel. Były we wczorajszym meczu momenty, kiedy wydawało się, że Lech zdoła wywalczyć przynajmniej remis... - Ech, mogło się to inaczej ułożyć. Gdyby Thomalla wykorzystał sytuację na początku meczu, to pewnie wszystko potoczyłoby się lepiej dla mistrza Polski. Momentami Lech grał naprawdę nieźle, ale to jest za mało żeby wygrać mecz. On trwa 90 minut. A właściwie 180, bo tu przecież będzie jeszcze rewanż. A w nim Szwajcarzy są murowanym faworytem. Po zwycięstwie w Poznaniu chyba nie wypuszczą awansu z rąk? - Basel lepiej operuje piłką, widać w tej drużynie większą jakość. To nie jest przypadek, że oni grali w ostatnich latach w Lidze Mistrzów i osiągali tam dobre wyniki, a Lech odpadał w eliminacjach Ligi Europejskiej z Litwinami. - Zwróćmy uwagę na to, jakim wyrównanym składem dysponuje Basel. Schodzi ten młodziutki zdolny napastnik Embolo, a za niego wpuszczają takiego lisa jak Janko i za chwilę prowadzą. Parę lat temu grałem w Austrii Wiedeń i kilka razy miałem okazję grać przeciwko temu napastnikowi. Austriak to nie jest żaden wirtuoz, tylko po prostu solidny wyrobnik, który ma świetnego nosa do strzelania bramek. Z boiska schodzi dobry piłkarz, a zastępuje go wcale nie gorszy. Prosta sprawa. Chociaż Szwajcarzy na papierze wyglądali na zdecydowanie lepszy zespół, nadzieje na sprawienie niespodzianki były spore. A jednak Basel było zbyt mocne. Dlaczego? - Cieszymy się z polskiego podwórka i podniecamy wynikami naszych drużyn, ale nasza liga w skali kontynentu nic nie znaczy. Co chwilę czytam, że Lech czy Legia to już nie wiadomo co. Ale Europa to jest całkiem inna półka. Lech jest dobry na ligę polską, ale już w starciu z przeciwnikiem ze Szwajcarii tak dobrze nie wyglądał. Nie był zespołem dużo słabszym od Basel, ale jednak różnicę klasy było widać gołym okiem. - Lech jako zespół słabo wyglądał w obronie. W lidze możesz stracić jednego czy dwa gole, "spiąć się" i odrobić stratę. Ale w pucharach? Tutaj nie ma przebacz. Kiedy robisz błędy, to przeciwnik jest bezlitosny. Nie można się zadowalać tym, że się zdobyło mistrza Polski, trzeba cały czas iść do przodu. W jaki sposób Lech może teraz zrobić krok w kierunku Europy? - Lechowi brakuje dwóch-trzech klasowych zawodników, którzy potrafiliby zrobić różnicę nie na poziomie Ekstraklasy, ale właśnie w europejskich pucharach. Klub ma przecież duże ambicje, do tego są świetni kibice i dobre - na polskie warunki - pieniądze. Nie ma się czego bać, warto zainwestować w lepszych piłkarzy i wtedy Liga Mistrzów będzie realnym celem. - Jeśli klub ma osiągnąć coś w pucharach, to musi się rozwijać. Mistrzostwo Polski taki Lech powinien zdobyć z przewagą 15 punktów, a nie jednego. Potem byłaby szansa zrobić coś w pucharach. A tak, przychodzi pierwsza poważna przeszkoda i jesteśmy bezradni. Dystans między naszą ligą a Zachodem się zmniejsza, ale wciąż sporo brakuje nam do tego, by w meczach z solidnymi zespołami nawiązać wyrównaną walkę... - Byłem w paru poważnych klubach na Zachodzie i powiem panu, że tam gra się trochę inaczej. Przygotowanie fizyczne, taktyka, praca nad mentalnością. To wszystko jest na innym poziomie niż u nas. - Nie oszukujmy się, dla dobrych zawodników polska liga to tylko przystanek przed poważnymi wyzwaniami. Pewnie, fajnie się gra, bo na mecze przychodzi sporo kibiców, a w dodatku jest łatwo i przyjemnie. Żeby jednak grać o coś więcej, to nasza Ekstraklasa jest za słaba. My mówimy o Kamińskim, że to jest wielki talent. Pewnie, to jest fajny zawodnik, ale grając w Polsce pewnego poziomu nie przeskoczy. Po wczorajszej porażce został cień nadziei na awans do kolejnej rundy? - Kurczę, Lech musi walczyć. Piłka jest tak piękna, bo wszystko jest możliwe. Czasami lepszy zespół przegrywa ze słabszym. Po tym wyniku, jaki był w Poznaniu, awans "Kolejorza" do kolejnej rundy byłby wielką niespodzianką. Jestem realistą i daję Lechowi tylko 10 procent szans na awans. Na pewno nie więcej. Rozmawiał Bartosz Barnaś