INTERIA.PL: Stałe fragmenty gry miały być mocną stroną Zagłębia, a to wy po jednym z nich strzeliliście gola. Paweł Golański, obrońca Steauy i reprezentacji Polski: - Widać przedmeczowa odprawa, jaką poświęciliśmy stałym fragmentom gry, nie poszła na marne. Wiedzieliśmy, że lubinianie są bardzo niebezpieczni po rzutach wolnych, czy rożnych. Mamy na szczęście w zespole bardzo wysokich zawodników, którzy radzą sobie w polu karnym z rywalem. Jesteście już u bram Ligi Mistrzów, a przynajmniej III fazy eliminacji? - Po wygranej w Lubinie jesteśmy faworytami rewanżu, ale nic więcej. Ze strzelcem gola Dorinem Goianem rozumie się pan całkiem dobrze. Kilka razy wymienialiście uwagi na boisku. Jak ci się udało złapać podstawy rumuńskiego w trzy tygodnie? - Nie będę ukrywał, że to ciężki język, ale musiałem się nauczyć podstawowych zwrotów, żeby nasza współpraca układała się jakoś. Koledzy z drużyny bardzo mi pomagają. Atmosfera w szatni jest świetna i nawet po złych zagraniach nie ma wywierania presji. Zamiast niej jest pomoc i słowa otuchy w stylu: "nie przejmuj się, graj dalej". W zeszłym sezonie grywałeś często w pomocy. Trener Hagi widzi Cię tylko jako obrońcę? - W reprezentacji jestem ustawiany również jako obrońca. To moja pozycja i nie chcę żadnych rewolucji. Na prawej obronie czuję się najlepiej!