Dziś oczy polskich kibiców piłkarskich skierowane były na Zagrzeb, gdzie mistrz Polski - Legia Warszawa - mierzył się z miejscowym Dinamem. Gdy jednak rozbrzmiewał pierwszy gwizdek tego spotkania, w nie tak odległym Budapeszcie rozpoczynał się jeszcze jeden mecz eliminacji Ligi Mistrzów - Ferencvaros podejmował u siebie Slavię Praga. Z polskiej perspektywy być może nie byłoby sensu wspominać o tym starciu, gdyby nie jeden fakt - jedna z bramek, która padła w stolicy Węgier, miała mocno kuriozalny charakter. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź El. Ligi Mistrzów. Wynik otworzył się po błędzie Kolara Tuż przed przerwą, w 44. minucie spotkania i przy stanie 0-0, fatalny błąd popełnił bramkarz Slavii, 26-letni Ondrej Kolar. Cała akcja zaczęła się od długiego podania w kierunku belgijskiego napastnka Ferencvarosu, Ryana Mmaee, który ruszył sprintem do zmierzającej ku polu karnemu futbolówki. Nie zdołał jednak nawet dotknąć piłki - szybszy był obrońca zespołu z Pragi, Ukrainiec Taras Kaczaraba.I w tym momencie dla prażan wydarzyła się katastrofa. Kaczaraba, wchodząc już w zasadzie w ślizg, wybił piłkę, która poleciała w kierunku Kolara, lekko koziołkując. Bramkarz Slavii chciał ją zatrzymać nogą, ale jego interwencja była na tyle niefortunna, że futbolówka odbiła się od jego kończyny i wpadła prosto do bramki. Po niegroźnej w zasadzie sytuacji budapesztańczycy wyszli więc na prowadzenie, zdobywając do tego tzw. "bramkę do szatni". Gola zaliczono jako samobójcze trafienie Kaczaraby. Slavia Praga spróbuje się zrewanżować w przyszły wtorek Mecz zakończył się ostatecznie wygraną Ferencvarosu 2-0 - niedługo po przerwie wynik podwyższył inny zawodnik z Ukrainy, Igor Charatin.Rewanż w Pradze zostanie rozegrany za niespełna tydzień - 10 sierpnia. PaCze