Wybierany przez FIFA na najlepszego szkoleniowca świata w ostatnich dwóch latach Juergen Klopp powiedział kiedyś z przekąsem, że gdyby Barcelona Guardioli była pierwszą drużyną, którą zobaczył na boisku, zająłby się inną dyscypliną sportu. Niemiec uważał, że zespół z Katalonii grał monotonnie, unikał walki wręcz, jego rytm wyznaczała muzyka klasyczna, podczas gdy on woli hard rock. Barca Pepa dominowała rywali do tego stopnia, że mecze bywały nudne. Wrogowie i naśladowcy Pepa Guardioli Katalończyk ma przeciwników wśród kolegów po fachu. Jego i Jose Mourinho nazywano nawet "intymnymi wrogami", gdy byli twarzami futbolowej wojny Barcelony z Realem Madryt. Wielu znakomitych trenerów zabolało do żywego uwielbienie jakim otaczano dogmatycznego filozofa z miasteczka Santpedor w latach 2009-2012. Idee Johana Cruyffa nigdy nie były tak popularne jak w tamtym czasie. Guardiola wyniósł na sztandary posiadanie piłki jako klucz do zwycięstwa. Większość trenerów na świecie uwierzyło w jego teorie. Słynna jest wypowiedź stopera Juventusu Turyn Giorgio Chielliniego, który stwierdził, że Katalończyk doprowadził futbol włoski do ruiny. "Nasi trenerzy chcieli go naśladować, co skończyło się katastrofą" - dodał. Italia nie pojechała na mundial do Rosji, ale Roberto Mancini był uparty. Sprawił, że dziś reprezentacja Włoch gra jak Hiszpania, a że ma chyba nawet lepszych wykonawców, wraca na światowy top. Guardiolę naśladowało wielu. Joachim Loew zdobył z Niemcami tytuł mistrza świata w Brazylii wyraźnie zafascynowany tiki-taką. Inni jak Klopp, Mourinho, Diego Simeone szukali własnej drogi. I też osiągnęli sukcesy. Pep mówi kwieciście, o taktyce umie rozprawiać godzinami. Jego idolem jest przecież Marcelo Bielsa największy ekscentryk i dogmatyk wśród trenerów. Argentyńczyk wprowadzał Guardiolę w futbolowe tajniki, bo Pep wierzył, że najlepsi trenerzy pochodzą z tego kraju. Bielsa przestrzegał Katalończyka przed patologiami współczesnej piłki po czym znienacka zapytał, czy lubi krew? - Ja tej krwi potrzebuję - odparł Guardiola. Na przeciwnej szali wobec Katalończyka można postawić Zinedine’a Zidane’a. Nie tylko dlatego, że jest związany z Realem Madryt, ale ze względu na podejście do kwestii taktycznych. - Dla mnie taktyka to forma i ambicja piłkarzy - powtarza Zizou. Mówcą nie jest, jak na kogoś mieszkającego w Madrycie dwie dekady, słabo włada hiszpańskim. Część dziennikarzy z Madrytu uważa, że największą umiejętnością Francuza jest to, że nie przeszkadza graczom pokazywać na boisku swojego talentu. Dla Guardioli Zizou czuje podziw. Nazywa go najlepszym trenerem świata. Przychodzi mu to łatwiej, bo jako piłkarz i jako szkoleniowiec osiągnął więcej. Pół roku temu po meczu Realu Madryt z Manchesterem City na Etihad Stadium w 1/8 finału Ligi Mistrzów dwaj wielcy rywale usiedli obok siebie i serdecznie sobie pogadali. Królewscy odpadli z rozgrywek, a Zidane po raz pierwszy zaznał smaku porażki w fazie pucharowej. Wcześniej wyłącznie wygrywał. Zdobył Puchar Europy jako trener trzy razy, co stawia go u boku najlepszych: Boba Paisley’a z Liverpoolu i Carlo Ancelottiego (Milan, Real Madryt). Guardiola zakończył podbój Ligi Mistrzów na dwóch triumfach z Barceloną. Były spektakularne, ale Katalończycy zbudowali wtedy drużynę kandydującą do miana numeru 1 wszech czasów. Mając Xaviego Hernandeza, Andresa Iniestę, Carlesa Puyola można było zbudować wielki zespół wokół Leo Messiego. Gdy zabraknie Messiego Geniusz Messiego był kluczem. Kiedy Guardiola przenosił się z Barcelony do Monachium, by prowadzić Bayern, pracujący w Dortmundzie Klopp pozwolił sobie na kolejny ironiczny dowcip. - Ciekawe co zrobi, kiedy spojrzy na ławkę drużyny i nie znajdzie tam Messiego, Xaviego, Iniesty - spytał retorycznie. Jego obawy w jakimś stopniu się potwierdziły. Pod batutą Guardioli Bawarczycy grali chwilami futbol oszałamiający, ale trzy razy przepadli w półfinale Ligi Mistrzów. Ich katem były zespoły z Hiszpanii: Real Madryt, Barcelona i Atletico. Mimo wszystko, gdy w połowie 2016 roku Guardiola przyjmował ofertę Manchesteru City, wydawało się, że jest kwestią czasu, gdy z klubu nieograniczonych możliwości uczyni najlepszy w Europie. Na transfery Katalończyk wydał kolosalne kwoty. Już w pierwszym roku słabość defensywną drużyny Guardioli obnażyło skromne Monaco w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wbijając w dwumeczu sześć goli. Rok później w ćwierćfinale Liverpool zdobył pięć bramek przeciw City. Klopp dał surową lekcję Guardioli. To co stało się pół roku temu w Lizbonie wykracza poza wszelkie standardy. W ćwierćfinale Manchester City przepadł ze skromniutkim Lyonem, a w pamięci kibiców pozostał Pep rzucający się na kolana po niewytłumaczalnym pudle Raheema Sterlinga. Była szansa na 2:2 i dogrywkę, gdy Anglik miał przed sobą pustą bramkę i posłał piłkę nad nią. Pep od lat inwestuje kosmiczne kwoty w obrońców. Wydał na nich ponad pół miliarda i wciąż drużyna traciła dużo goli. Dopiero w tym sezonie się to zmieniło. Po fatalnym starcie City zaczęło wygrywać mecz za meczem. Strata 15 goli w 25 kolejkach to zdecydowanie najlepszy wynik w Premier League. 25 spotkań bez porażki i 18 kolejnych zwycięstw - z takim bilansem przystąpi dziś Manchester City do starcia 1/8 finału Ligi Mistrzów z Borussią Moenchengladbach. Guardiola ma najszerszą kadrę w europejskiej piłce, co w czasach pandemii i plagi urazów jest atutem kluczowym. Drużyna Pepa byłaby uznawana za faworyta najważniejszych europejskich rozgrywek, gdyby w latach poprzednich nie dostarczyła dowodów, że każdą przewagę można zaprzepaścić. Dariusz Wołowski