"Blaugrana" wygrała w Liverpoolu 1:0, ale porażka na Camp Nou 1:2 sprawiła, że w ćwierćfinale najważniejszych klubowych rozgrywek nie zobaczymy obrońców trofeum. "El Mundo Deportivo" doceniło walkę zespołu Rijkaarda, który tak jak przypomniał Deco "może wracać do Katalonii z podniesioną głową". Katalońscy dziennikarze podkreślili jednak, że spośród gwiazd Barcy tylko Messi grał z prawdziwą determinacją i "dawał nadzieję na przetrwanie". "Cudu nie było. Gudjohnsen reanimował zespół, ale to było jedyne, co podopieczni Rijkaarda wygrali na Anfield Road" - zaczyna relacje z Liverpoolu "El Mundo Deportivo" "Skromne zwycięstwo nie wystarczyło. Liverpool mógł w pierwszej połowie zrobić prawdziwą kanonadę, ale nie wykorzystał żadnej szansy i w końcówce meczu cierpiał" - ocenił spotkanie kataloński dziennik. Mniej przygnębiający ton, z oczywistych względów, prezentują stołeczna "Marca" oraz "AS". "Gudjohnsen raz trafił, ale zawalił okazję na drugiego gola. Rijkaard wystawił tylko trzech obrońców, ale Barca tylko nieznacznie oddaliła awans Liverpoolu, który już przed przerwą mógł strzelić kilka goli" - podkreśla "AS". "Nadzieja nie przeżyła. Druga połowa rozpoczęła się, jakby piłkarze w ogóle nie pamiętali o pierwszej, kiedy to Valdes uchronił zespół od klęski. Ronaldinho, który po raz kolejny nie pokazał tego na co go stać, trafił w słupek, a gdyby strzelił pierwszego gola, mecz mógł wyglądać zupełnie inaczej" - podsumował "AS, który pierwszoplanową postacią spotkania wybrał Johna Arne Risse i przypomniał, że FC Barcelona szacunkowo straci na takim rozstrzygnięciu dwumeczu z Liverpoolem 10 milionów euro. "Barcelona walczyła do końcowego gwizdka, ale nie była w stanie ukoronować tego awansem. Zadecydowała o tym chyba pierwsza połowa, w której Liverpool dominował na boisku i miał kilka świetnych okazji na zdobycie gola" - analizuje z kolei "Marca". "Tym niemniej, kiedy Gudjohnsen strzelił gola "zapaliło się światełko w tunelu" i napędziło to trochę strachu Liverpoolowi. Było już jednak zbyt późno na ratunek dla obrońców trofeum. W końcowych minutach piłkarze Rijkaarda raczej nie wierzyli taką w możliwość, bo nie atakowali już z determinacją, potrzebną w takim momencie" - podsumowała "Marca".