Lewandowski w poprzednim sezonie należał do czołowych strzelców Bundesligi. 24-letni snajper zdobył 22 gole i był jednym z najlepszych piłkarzy zmierzającej po drugie z rzędu mistrzostwo Niemiec Borussii. Po zakończeniu rozgrywek po polskiego napastnika ustawiła się kolejka chętnych z Manchesterem United i Bayernem Monachium na czele. Części dziennikarzy i kibiców wydawało się Lewandowski równie skuteczny będzie w reprezentacji Polski, zapominając chyba, że w kadrze, poza paroma wyjątkami, ale można je policzyć na palcach jednej ręki, ma obok siebie zawodników z zupełnie innej piłkarskiej bajki niż w Dortmundzie. I tak, kiedy Robert nie został królem strzelców Euro 2012, a potem nie popisał się hat-trickami z meczach z Czarnogórą i Mołdawią pojawiło się rozczarowanie, które szybko zamieniło się w nieuzasadniony atak na naszego najlepszego napastnika od czasów Zbigniewa Bońka. Lewandowski usłyszał, że odpuszcza mecze kadry, że nie walczy na boisku i właściwie to ma grę w koszulce z orzełkiem na piersi głęboko w...wiadomo gdzie. Minął tydzień od meczu z Mołdawią i wszyscy krytykanci gdzieś się ulotnili. W międzyczasie Lewandowski zdążył zdobyć inaugurującego gola w tym sezonie Bundesligi i zwycięską bramkę na otwarcie rozgrywek Ligi Mistrzów z Ajaksem Amsterdam. Po pierwszym z wymienionych trafień dziennikarze "Kickera" napisali, że zespół z Dortmundu czekał na tego gola i od tej chwili będzie grał tylko lepiej. Wczoraj w meczu z Ajaksem Lewandowski potwierdził wysoką dyspozycję, zdobył jedyną bramkę meczu, a media na całym świecie zgodnie okrzyknęły go najlepszym piłkarzem spotkania. Gol strzelony Ajaksowi ma dla Roberta szczególne znaczenie. Jeżeli marzy o transferze do giganta pokroju Man Utd, Bayernu czy Juventusu musi być równie skuteczny w Lidze Mistrzów co w rozgrywkach krajowych. Jak widać, stać go na to! Przeczytaj relację z meczu Borussia Dortmund - Ajax Amsterdam