Trener Chelsea Jose Mourinho uważa, że przewaga własnego boiska w rewanżu w przypadku jego zespołu została zniwelowana przez fakt niezdobycia bramki w pierwszym spotkaniu. - Czeka nas trudne zadanie. W ćwierćfinale z PSG przed rewanżem było jasne, że nie mamy nic do stracenia. Teraz, po 0-0 w Madrycie, niektórzy widzą w nas faworyta. Ale Atletico to silny i niewygodny rywal, który świetnie broni i posiadł niezbędną umiejętność wygrywania meczów - powiedział portugalski szkoleniowiec "The Blues". Mourinho w środę wieczorem będzie mógł liczyć na kapitana i opokę drużyny Johna Terry'ego, który w pierwszej półfinałowej potyczce doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Do zdrowia wrócił też belgijski pomocnik Eden Hazard. Zabraknie natomiast leczącego uraz barku czeskiego bramkarza Petra Czecha. Chelsea w 2008 roku grała w finale LM, a cztery lata później zdobyła najcenniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie. Przy tych sukcesach dorobek Atletico wygląda blado. Jedyny finał ta ekipa osiągnęła 40 lat temu i przegrała go po dwóch spotkaniach (finału nie rozstrzygały wówczas rzuty karne). Trener hiszpańskiej jedenastki Diego Simeone również spodziewa się trudnej przeprawy i jest przygotowany na sztuczki Mourinho. - Każdy z nas, trenerów, próbuje znaleźć taktykę, która zapewni sukces. Często łapiemy się może i dziwnych sposobów, ale jako człowiek futbolu wiem, że najważniejszy jest wynik końcowy. Jeśli Chelsea znowu "zaparkuje autobus" przed własnym polem karnym, będziemy musieli sobie jakoś z tym poradzić. Zresztą to "parkowanie" wcale nie jest takie łatwe - ocenił Argentyńczyk. Jeśli jego zespół będzie górą, dojdzie do piątego finału LM z udziałem drużyn z tego samego kraju. Po raz pierwszy byłyby to równocześnie klasyczne derby. Początek meczu w Londynie - godz. 20.45. Transmisje w TVP 1 i Canal + Sport.INTERIA.PL zaprasza na tekstową relację na żywo z tego meczu Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne