Dyrektor generalny rumuńskiego klubu Mihai Stocia stwierdził, że gdyby Unirea przestrzegała prawa, to żaden z kibiców Rangers nie wszedłby na stadion. - To był jedyny błąd, jaki popełniliśmy. Wpuściliśmy pijanych Szkotów na stadion, bo mieli bilety. Nie przestrzegaliśmy ściśle prawa. Ale to Szkoci wywołali burdy - stwierdził Stocia. - Kibice byli naprawdę pijani, krzyczeli i zaczęli wyrywać krzesełka i nimi rzucać. Nie reagowali na prośby, by się uspokoić. Musieliśmy wezwać dodatkową ochronę - przyznał Marius Militaru, rzecznik rumuńskiej policji. Jednocześnie zaprzeczył, by policjanci brali udział w starciach. - Moi ludzie chcieli zachować porządek. W przerwie kilkunastu fanów Rangers próbowało rozwiesić wielkie transparenty, jednak policjanci im zabronili. To wywołało ich opór i zaczęły się starcia. Nie zmienia to jednak faktu, że ponad 100 szkockich kibiców było już wcześniej kompletnie pijanych i nie powinno się ich wpuszczać na stadion - zakończył rzecznik. W spotkaniu Unirea zremisowała z Glasgow 1:1.