"Brozio" nie zdołał pokonać bramkarza Levadii w dwumeczu. - To najczarniejszy moment, odkąd jestem w Wiśle. Jeszcze nigdy nie odpadliśmy z eliminacji Ligi Mistrzów pierwszej rundzie! Odpadliśmy z przeciwnikiem, od którego jesteśmy lepsi technicznie i taktycznie - łapał się za głowę Paweł. Przypominał, że na początku każdego sezonu Wisła zazwyczaj potrzebowała kilku spotkań, żeby złapać rytm. - Tego ogrania zabrakło nam tym razem i niestety skończyło się tragicznie. Czy uda nam się podnieść po takim ciosie przed rozpoczęciem sezonu ligowego? Spora w tym rola doświadczonych zawodników, między innymi mnie. To się nie stanie z dnia na dzień. Przecież wiele obiecywaliśmy sobie po grze w europejskich pucharach. Znając historię, to nie będzie nam łatwo podnieść się po tej porażce - nie ma złudzeń Paweł Brożek. ZOBACZ SKRÓT MECZU LEVADIA - WISŁA! "Brozio" nie myśli o tym, że w związku z nadrabianiem strat związanych z odpadnięciem z pucharów klub zdecyduje się go sprzedać jeszcze przed zamknięciem letniego okna transferowego. - W tej sprawie na razie jestem spokojny i zastanawiam się, dlaczego odpadliśmy - przecież dzisiaj nie wyglądaliśmy źle fizycznie. Gorzej było tydzień temu. Najbardziej zabrakło nam szczęścia. W sumie to głupie tłumaczenie, bo mogliśmy strzelić dzisiaj dwie-trzy bramki i byłoby po sprawie, ale nie myślę o transferach - przyznaje. Czy snajper Wisły nie obawia się, że w klubie polecą głowy? - Nie wiem, czy zwolnienie trenera byłoby dobrym rozwiązaniem, bo to my walczyliśmy na boisku. Chciałby, żeby ta porażka nas zmobilizowała, a nie wpływała destrukcyjnie na klub - podkreśla Paweł. - Nie ja decyduję w klubie o personaliach, Spokojnie czekam na decyzje właściciela i mam nadzieję, że jego ruchy nie będą nerwowe - skończył Paweł Brożek. Michał Białoński, Tallin CZYTAJ TAKŻE: Kompromitacja! Wisła odpadła! Skorża: To moje Waterloo Wołowski: Witajcie w Trzecim Świecie Łobodziński: Gryźliśmy trawę