Kiedy Borussia zaczynała radzić sobie z dobrą defensywą Malagi i przejęła inicjatywę, bramkę na Signal-Iduna Park w Dortmundzie zdobyli goście. Sanchez Joaquin "nawinął" Marcela Schmelzera i celnie przymierzył zza pola karnego tuż obok słupka. Roman Weidenfeller wyciągnął się jak struna, ale nie zdołał zmienić toru lotu piłki. To była 25. minuta spotkania. Podopieczni Juergena Kloppa doszli do siebie po stracie gola w końcówce pierwszej części spotkania. Mario Goetze podał przed pole karne do Marco Reusa, ten efektownie odegrał piętą do Roberta Lewandowskiego, a reprezentant Polski w trudnej sytuacji zachował zimną krew i posłał piłkę do siatki. Stadion oszalał ze szczęścia i skandował nazwisko polskiego snajpera. Radość miejscowych kibiców w ostatniej akcji pierwszej połowy mógł zmącić Joaquin. Skrzydłowy Malagi w doliczonym czasie gry główkował z kilkunastu metrów, ale tym razem Weidenfeller nie dał się zaskoczyć 51-krotnemu reprezentantowi Hiszpanii. W 48. minucie po zgraniu Martina Demichelisa ponownie główkował Joaquin, tym razem z siedmiu metrów, ale Weidenfeller popisał się fantastyczną interwencją! Zaspał w tej sytuacji Łukasz Piszczek, który krył Hiszpana "na radar". Chwilę wcześniej po dwójkowej akcji Goetzego z Lewandowskim strzelał z linii pola karnego ten drugi, ale prosto w ręce dobrze ustawionego Wilfredo Caballero. Od 62. minuty Borussia mogła, a nawet powinna grać w osłabieniu. Marcel Schmelzer, który miał już na koncie żółtą kartkę, odepchnął przy linii bocznej Jesusa Gameza. Ten dość teatralnie runął na murawę, ale miał ku temu powody po ataku rywala. Sędzia zamiast wyrzucić Schmelzera z boiska pokazał jednak "żółtko" obrońcy Malagi. Siedem minut później Lewandowski po raz drugi pokonał Caballero, ale gol nie został uznany. "Lewy", a także dogrywający mu Jakub Błaszczykowski byli na spalonym. Akcja przeniosła się pod bramkę Borussii i znów swoim kunsztem zachwycił kibiców Weidenfeller. Zza pola karnego potężną bombę posłał Jeremy Toulalan, ale bramkarz gospodarzy zdołał odbić piłkę. Znakomitymi interwencjami popisał się również Caballero. Na kwadrans przed końcem Piszczek wyłożył piłkę jak na tacy na szósty metr do Reusa, ten zdołał ją trącić, ale golkiper Malagi sparował futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później Caballero ponownie wystąpił w roli głównej. Tym razem obronił instynktownie strzał Goetzego. W 82. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Julio Baptista, mimo asysty Felipe Santany, dograł przed bramkę do znajdującego się na spalonym Eliseu, ten wpakował piłkę do siatki i sędzia - mimo słusznych protestów miejscowych piłkarzy - gola uznał. Borussia w doliczonym czasie gry przegrywała 1-2, ale...wywalczyła awans! Najpierw w zamieszaniu pod bramką Malagi najwięcej zimnej krwi zachował Reus, a w 93. minucie decydujący cios zadał Santana wpychając piłkę do siatki z najbliższej odległości i gospodarze zwyciężyli 3-2! Tak jak w 82. minucie mocno protestowali gospodarze, tak teraz słuszne pretensje do arbitra zgłaszali goście. Santana również był na spalonym, ale sędzia nie zaryzykował zamieszek w Dortmundzie i wskazał na środek boiska uznając gola. Dla Borussii to pierwszy awans do półfinału Ligi Mistrzów od 15 lat. Borussia Dortmund - Malaga 3-2 (1-1) Bramki: 0-1 Joaquin (25.), 1-1 Lewandowski (40.), 1-2 Eliseu (82.), 2-2 Reus (91.), 3-2 Santana (93.). <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-borussia-dortmund-malaga-cf-2013-04-09,mid,472148" target="_blank">Raport meczowy</a> Autor: Dariusz Jaroń <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-1-4-finalu,cid,636">Liga Mistrzów - zobacz wyniki, strzelców, składy i terminarz</a>