Sprawdź sytuację w "polskiej" grupie Ligi Mistrzów! Jakub Rzeźniczak: - Jeszcze nikt z nas nie uczestniczył w takim meczu. To było szalone spotkanie. Zagraliśmy otwarcie i straciliśmy aż osiem goli. Jednak strzeliliśmy również cztery. Nie musimy wstydzić się tego meczu, bo pokazaliśmy nieco swojego potencjału ofensywnego. Szkoda, że Aleksandar Prijović nie strzelił na 3-3, bo wkrótce straciliśmy bramkę na 2-4 i później kolejne gole. Widać było różnice. Przede wszystkim w wyszkoleniu technicznym poszczególnych graczy. Miroslav Radović: - Na pewno to był niezwykły mecz, bo padła rekordowa liczba bramek. Zagraliśmy w otwartym stylu i nie mamy się czego wstydzić. Niewielu drużynom udaje się strzelić w Dortmundzie cztery gole. Wiedzieliśmy, że zagramy z jedną z najlepszych drużyn w Europie pod względem taktycznym i technicznym. Ten mecz to dla nas nowe doświadczenie. Od razu sobie powiedzieliśmy, że nie możemy płakać po tej porażce. Teraz zrobimy wszystko, aby wygrać ze Sportingiem Lizbona. Bartosz Bereszyński: - W sytuacji, w której asystowałem przy golu czekałem do końca, wiedziałem, że Aleks ruszył do tyłu, a bramkarz wyszedł do mnie, żeby skrócić kąt. Fajnie, że Aleks strzelił, ale zabrakło później tego, żeby konsekwentnie dążyć ugrania czegoś. Borussia dominowała, ale mieliśmy swoje sytuacje. Stworzyliśmy je i strzeliliśmy cztery bramki. Możemy być z siebie zadowoleni. Nie ma się co załamywać. Kolejny mecz ze Śląskiem już za kilka dni. Trzeba zapomnieć o tym spotkaniu i wyciągnąć wnioski. Co do ewentualnego transferu, to jestem skupiony tylko na tym, żeby rozgrywać każde spotkanie. Co będzie dalej, zobaczymy. Będę myślał o tym po zakończeniu roku.