<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/final-lm-borussia-dortmund-bayern-monachium,3783">INTERIA.PL zaprasza na tekstową relację na żywo z finału LM pomiędzy Borussią a Bayernem. Początek 25 maja o 20.45</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/final-lm-borussia-dortmund-bayern-monachium,id,3783">Relację na żywo możesz śledzić także na urządzeniach mobilnych</a> Poprawa finansowa jest niesamowita. W listopadzie ubiegłego roku klub z Dortmundu zanotował rekordowy zysk netto 34,3 miliona euro za sezon 2011/12, kiedy Borussia wywalczyła podwójną koronę - mistrzostwo i Puchar Niemiec. Jaki to odległy wynik od tego z marca 2005. Długi wynosiły 120 milionów euro, a Watzke był dni od ogłoszenia bankructwa, które oznaczałoby wyrzucenie z Bundesligi i zniknięcie w amatorskim futbolu. Wygrywając w 1997 roku Ligę Mistrzów klub wpędził się w gigantyczne długi pozyskując znane nazwiska za duże pieniądze w nadziei pozostania w czołówce niemieckich zespołów. W październiku 2000 roku Borussia trafiła nawet na giełdę we Frankfurcie, ale gotówka szybciej wypływała niż napływała, prowadząc do strasznych finansowych kłopotów. Gdy w październiku 2004 roku rezygnował poprzedni prezes Gerd Niebaum, klub był mocno zadłużony, obiekt nazywany wtedy Westfalenstadion został sprzedany, a następca Reinhard Rauball stanął przed zadaniem nie do pozazdroszczenia. - Nigdy w moim całym życiu nie ciążyła na mnie taka odpowiedzialność - powiedział wykwalifikowany prawnik, który już dwa razy wyciągał Borussię z kłopotów w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. - Kiedy poprzednio ratowałem klub, sytuacja nie była łatwa, ale sumy z jakimi to się wiązało oznaczały, że możemy znaleźć rozwiązanie. Ostatnim razem to było zupełnie inne doświadczenie biorąc pod uwagę zaangażowane kwoty - dodał Rauball. Watzke natomiast przypomniał wydarzenia z marca 2005 roku, kiedy musiał przekonać 5800 akcjonariuszy Borussii, liczne banki i niemiecką ligę, że klub ma finansową przyszłość. - To był czysty chaos i anarchia - wspominał swoje pierwsze dni na stanowisku dyrektora Borussii. - W ciągu dwóch dni od przejęcia przeze mnie obowiązków, musieliśmy poinformować giełdę o naszej sytuacji albo złamalibyśmy prawo. Natomiast brak gwarancji finansowych oznaczałby niewypłacalności i piłkę w wykonaniu amatorskim. Wierzyciele stali pod naszymi drzwiami i aż do września 2006 roku byliśmy pod ich zarządem. Gdyby kryzys finansowy zaczął się w Niemczech wcześniej niż w 2008 roku, to w Dortmundzie na pewno nie byłoby zawodowego futbolu - tłumaczył Watzke. Zawodnikom obcięto 20 procent pensji, a akcje potaniały aż o 80 procent. Po uniknięciu bankructwa zdecydowano się więc zmniejszyć budżet, pozbyć się przepłacanych piłkarzy, postawić na młode talenty i przyjąć nową filozofię. - Nigdy więcej już nie wpędzimy się w długi w pogoni za sukcesem sportowym, teraz wydajemy tylko tyle, ile zarobimy - stwierdził Watzke. Takie zmiany musiały odbić się na postawie sportowej. Od grudnia 2006 do maja 2008 roku, kiedy Borussia zajęła 13. miejsce w Bundeslidze, prowadziło ją trzech trenerów. Potem postawiono na młodego, ambitnego Juergena Kloppa i to był strzał w "dziesiątkę". Dortmundczycy mieli szczęście, bo Kloppem interesował się też Bayern, ale wybrano opcję z Juergenem Klinsmannem, którego już dawno nie ma w Monachium. Pierwsze sezony pod wodzą nowego trenera były obiecujące. Borussia zajęła najpierw szóste miejsce, a następnie piąte, by w następnych sezonach dwa razy wywalczyć mistrzostwo Niemiec. Ostatnie rozgrywki zakończyła na drugim miejscu, ale została rewelacją Ligi Mistrzów, gdzie doszła do finału. - Kiedy tu przychodziłem, naiwnie myślałem, że pójdę na zakupy z dużą walizką pieniędzy i będę wybierał sobie piłkarzy. Potem dowiedziałem się o budżecie. Pieniędzy było mało, a tradycje wielkie, podobnie jak oczekiwania - mówił Klopp. - Wyjścia były dwa: wziąć kredyt, ale nie było nikogo, kto by go nam udzielił albo postawić na młodych graczy. Niektórzy z nich zaczęli występować w Bundeslidze w wieku 19 lat, to miłe widzieć jak oni się rozwinęli i wykorzystują swój potencjał. Finał Ligi Mistrzów to kamień milowy naszej pracy, ale nikt nie ma wrażenia, że podróż się skończyła - dodał trener Borussii. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga-runda-wiosenna,cid,623">Zobacz rozstrzygnięcia w tym sezonie Bundesligi</a>